Krasula wśród lotników!
Uroczystości uświetniła Orkiestra Reprezentacyjna Wojska Polskiego. Pokazała kunszt i piękny show oklaskiwany przez radomian na placu przed kościołem garnizonowym. INad naszymi głowami przeleciały też Orliki. - Tam wysoko, w górze, pilot jest przede wszystkim dumny z tego co robi. Pilotem nie zostaje się z przypadku, w szczególności pilotem wojskowym. Potrzeba pasji, wyrzeczeń, poświęcenia. Tylko ci, którzy się temu oddają w całości osiągają cel. Nie zapominajmy, że przed pilotem wojskowym jest jeszcze trudniejsze zadanie do wykonania - mówi spacerując z naszym reporterem dowódca 42. Bazy Lotnictwa Szkolnego na Sadkowi, płk dr Adam Ziółkowski. Jest pilotem z poczuciem humoru. Wyjaśnia radomianom jak pieszczotliwie żołnierze nazywają swój sprzęt: - To jest krasula, czyli startowe stanowisko dowodzenia. W tym specjalistycznym aucie jest doświadczony oficer, który pomaga przy starcie bądź lądowaniu.
- Mieszkałem ponad 15 lat na Ustroniu. Pamiętam, rzadko był dzień bez lotów Iskierek. Z czasem przyzwyczailiśmy się do nich, szyby czasami drżały a mieszkałem na IX piętrze. W drugiej połowie lat 80. (jeśli się nie mylę) przestały latać. A teraz latają już na innym sprzęcie, już ich nie widujemy nad Ustroniem - wzdycha pan Henryk. Przechodził dziś przypadkiem ul. Żeromskiego, gdzie trwał żołnierski piknik" z grochówką, do której była najdłuższa kolejka. - Oj dobra, dobra - cieszy się Marian Strudziński, fotograf biura prasowego magistratu.
- Jesteśmy dumni, jesteśmy kontynuatorami 80-letnich tradycji. Lotnictwo istnieje 100 lat, więc jesteśmy prawie od samego początku. To nas dopinguje do jeszcze bardziej wytężonej pracy - płk Adam Ziółkowski świetnie pamięta i zna Iskry. - Teraz wojsko inaczej wygląda. Z odrzutowych Iskier przeszliśmy na samoloty turbośmigłowe. Są to również doskonałe maszyny, pozwalają na szkolenie lotnicze. Nad naszym niebem latają i te starsze samoloty, ale i nowsze, które przygotowują pilotów do niebezpiecznych zadań w Afganistanie, wcześniej w Iraku. My czujemy się dobrze przygotowani do realizacji zadań w strukturach NATO. Będziemy się rozwijać, doposażać lotnisko, by było nowoczesne - mówi dowódca 42. Bazy Lotnictwa Szkolnego na Sadkowie.
W ciągu tych lat, niestety nie wszyscy startujący wylądowali i wrócili do swych bliskich, rodzin, jednostki. - Dziś podczas nabożeństwa złożyliśmy wiązankę kwiatów pod płytą, którą dwa lata temu ufundowało społeczeństwo. Tam jest ponad 30 nazwisk lotników, którzy wystartowali z lotniska Radom i nie wrócili. Zawsze o nich pamiętamy - z powagą mówi dowódca.
Bartek Olszewski