Kto zapłaci za śmieci pod ul. Mieszka I ?

29 listopada 2011
Ekspertyza określi rodzaj i wielkość wysypiska śmieci, na jakie natrafili wykonawcy ulicy Mieszka I. Dopiero na podstawie jej wyników okaże się kto będzie płacić za utylizację nieczystości.

 

Są problemy na budowie ulicy Przypomnijmy roboty na "feralnym" odcinku budowy ul. Mieszka I są wstrzymane. - Wykonawca ma świadomość tego, że jeśli badania potwierdzą zapisy zawarte w dokumentacji projektowej, będzie musiał uczestniczyć w utylizacji tych odpadów - twierdzi dyrektor MZDiK Kamil Tkaczyk. Podkreśla, że niezwykle ważne jest czy śmieci zostały zmineralizowane, a więc uległy rozkładowi. - Wiele wskazuje na to, że tak się stało z ich połową, a to oznacza, że nie zagrażają już środowisku - dodaje.

Dyr. Tkaczyk przyznaje, że podczas projektowania obecność odpadów komunalnych stwierdzono w trzech wykonanych wtedy odwiertach. - Ale kiedy rozpoczęły się prace i odgarnięta została wierzchnia warstwa ziemi okazało się, że jest tam także gruz pochodzący z budowlanych rozbiórek. Znaleźliśmy nawet tablicę opisaną jako sąd okręgowy w Radomiu. Teraz została wdrożona procedura weryfikacyjna, bo chodzi nam o charakterystykę tych odpadów zalegających na odcinku od ulicy Ofiar Firleja do Witosa. Dlatego chcemy wykonać co najmniej 40 odwiertów, by stwierdzić na jakim poziomie zalegają odpady, jaka jest ich charakterystyka oraz na jakim obszarze znajduje się to nielegalne wysypisko. Dopiero po zakończeniu tych prac będziemy wiedzieli co robić: utylizować odpady, czy zagospodarować je na miejscu poprzez nadbudowanie drogi - są takie technologie, które pozwalają to zrobić - tłumaczy szef MZDiK.

Kto zatem będzie płacił za likwidację tego wysypiska? - Dopiero po określeniu charakteru śmieci zostanie podjęta decyzja. Jeśli potwierdzi się charakterystyka dołączona do dokumentacji projektowej, to koszty ponosi inwestor. Jeżeli okaże się, że są i inne odpady, miasto będzie musiało zdecydować czy projektant nie dopełnił obowiązku i powinien ponieść odpowiedzialność i czy będziemy współfinansowali w jakimś zakresie ich utylizację - wyjaśnia dyr. Tkaczyk.

Ekspertyza ma kosztować 60 - 80 tys. zł. Procedura na jej wyłonienie z tzw. z wolnej ręki została jednak unieważniona, bo oferty, które wpłynęły do wydziału ochrony środowiska magistratu przewyższały kwotę 14 tys. euro, do wysokości której można wybrać wykonawcę w tym trybie. - Musimy zatem poczekać na wynik przetargu. Potrwają też - około trzech miesięcy - same roboty, bo trzeba wykonać 40 odwiertów na głębokość 15 - 20 metrów - zaznacza dyr. MZDiK.

(bdb)