Kwadratura koła w RSM
Do tej pory w sądzie są już 44 takie pozwy. Jak tłumaczy prezes RSM Waldemar Pierzchała to efekt wygranej sprawy przez jednego z mieszkańców Gołębiowa II. - W ubiegłym roku zaskarżył on do sądu uchwałę ustalającą wysokość stawki eksploatacyjnej za 2004 i 2005 r., w tym również – wysokość stawki za spłatę zadłużenia spółdzielni - wyjaśnia prezes. - Motywował to tym, że swoje mieszkanie kupił po roku 2000, zatem – nie odpowiada za długi spółdzielni, która go obarczyła zobowiązaniem. Wg niego – odpowiada tylko do wysokości swoich udziałów. Sąd uznał, że lokator powinien otrzymać od RSM zwrot pieniędzy – razem niewiele ponad 500 zł.
Taka decyzja sądu spowodowała, że inni członkowie RSM zaczęli także dopominać się zwrotu pieniędzy, chociaż spółdzielnia na różne sposoby tłumaczyła, że nie zamierza zwracać pieniędzy. – Po pierwsze sąd nie uchylił uchwały rady nadzorczej, która wprowadziła wysokość tej stawki – argumentuje W. Pierzchała. – Po drugie, wyroki sądu w innych sprawach nakazują nam spłatę zobowiązań m.in. wobec RADPEC i banku. I jeśli zaczniemy zwracać pieniądze lokatorom, to zabraknie ich na inne zobowiązania. Będziemy zmuszeni podnieść czynsze.
Według zarządu RSM najgorszy scenariusz, jaki rysuje się teraz przed spółdzielnią to groźba odwieszenia postępowania komorniczego. – Zostało ono zawieszone z chwilą podpisania ugody na spłatę zadłużenia wobec RADPEC-u – dodaje prezes Pierzchała. – Poza tym, jeśli w spółdzielni pojawi się syndyk, szukając pieniędzy na spłatę długów, zacznie sprzedawać mieszkania lokatorskie.
Kierownictwo RSM twierdzi, że potrzebuje dwóch lat spokoju, by wyprowadzić spółdzielnię na prostą. Cały czas spłaca bowiem długi do RADPEC (zostało jeszcze prawie 11 mln zł), Wodociągów (do spłaty pozostało 650 tys. zł kredytu zaciągniętego na ten cel) oraz PKO BP (RSM ma do oddania łącznie 496 tys. zł. do 2010 r, resztę z długu wynoszącego 1,9 mln bank umorzy).
Czy Radomskiej Spółdzielni Mieszkaniowej grozi upadłość? Zdaniem zarządu tak, jeśli mieszkańcy nadal będą wnosić do sądu pozwy o zwrot niesłusznie ich zadaniem naliczonej stawki eksploatacyjnej, czyli jednego ze składników czynszu.
- Sytuacja, w której się znaleźliśmy, to kwadratura koła – przyznaje Waldemar Pierzchała. Nie ukrywa, że zmusiła ona zarząd i radę nadzorczą, by powrócić do pomysłu podziału RSM na mniejsze jednostki. Jednak teraz nawet lokatorzy z Gołębiowa I, którzy domagali się takiego podziału w sądzie (ten jednak orzekł, że podział byłby obecnie niedobrym rozwiązaniem ze względów ekonomicznych), teraz nie zgadzają się na niego. – Kilku przedstawicieli członków z Gołębiowa nie podpisało wniosku, by zobowiązać zarząd do podjęcia kroków zmierzających do podziału RSM – mówi prezes Pierzchała.