Lament na dworcu

15 grudnia 2007
Radomski dworzec kolejowy. Poczekalnia. Piątkowe popołudnie. Ludzie przychodzą i wychodzą, z głośników dobiega głos zapowiadający odjazdy i przyjazdy. Stukot kół pociągów. I one trzy - ubrane na szaro kobiety: wnuczka, matka i babka. Lamentują. Wnuczka, babcia i córka

To aktorki warszawskiego Teatru Polonia Krystyny Jandy. Przyjechały do Radomia Na Targi Nowej Dramaturgii ze spektaklem Krzysztofa Bizio "Lament na Placu Konstytucji". W Warszawie grają go wprost na ulicy, u nas wystąpiły w dworcowej poczekalni.Córka Ania

Widzowie przyszli tu specjalnie, ale wielu jest przypadkowych: do ławeczki na której siedzą dwie aktorki dosiada się jakiś mężczyzna. Tak jest w scenariuszu, czy ten człowiek nie wie, że znalazł się nagle w środku czyjegoś dramatu? Do baru obok przeciska się przez tłum dostawca ze skrzynką artykułów spożywczych, biegają dzieci...

A one lamentują. Każda osobno. Najpierw wnuczka Ania. Ma 18 lat i już nie może wytrzymać ze swoimi rodzicami; ojciec wiecznie zapracowany i ma kochankę. Matka straciła pracę i przy życiu trzyma ją już wyłącznie prozac. Babcia żyje wspomnieniami i tylko ona wydaje się nastolatce jeszcze jakąś zwyczajnie ludzką istotą. Nawet chłopakowi, który mówi że ją kocha i daje pieniądze na wymarzone spodnie, zupełnie nie wierzy. Szybko zorientowała się, że o miłości Łukasz mówi tylko wtedy, gdy chce, by dała mu to, czego ona tak naprawdę nienawidzi...

Matka Justyna lamentuje: jest wykształcona, przecież niestara, doświadczona, dlaczego nie może znaleźć pracy? Dlaczego musi chodzić do psychologa i zażywać lekarstwa? Przygarnia ze śmietnika kota, którego rodzina nie cierpi. Idzie do sklepu i kradnie aksamitny, wymarzony płaszcz, który potem, dręczona wyrzutami sumienia tnie na małe paski.Matka Justyna (Maria Seweryn)

Babci lament jet nieco słabszy, inny. Gra namiętnie w totolotka. Przez lata opracowała system, dzięki któremu wygra dużo pieniędzy. W pierwszej kolejności zrobi zmarłemu niedawno mężowi nagrobek, da trochę pieniędzy córce Justynie, może na mieszkanie dla Ani też wystarczy. No i pomoże Kasi, wnuczce znajomego majora, która jest narkomanką i żebrze pod sklepem 

Finał zaskakuje, ale nie do końca. Kasia przychodzi do domu babci Sabiny z chłopakiem, demolują mieszkanie, kneblują i wiążą kobietę. Justyna i Ania znajdują martwą Sabinę w wannie. Publiczność bije brawo, ale zaraz się rozchodzi. Pasażerowie wsiadają do pociągów. Odjeżdżają. 

Dziś i jutro kolejne przedstawienia w ramach Targów Nowej Dramaturgii. Program w Kalendarzu imprez i na stronie www.tnd.net.pl