Lawina idzie na RSM?
- To jest jednostkowa sprawa i spółdzielnia nie będzie masowo zwracać lokatorom pieniędzy - komentuje wyrok sądu prezes RSM Waldemar Pierzchała. Apeluje też do mieszkańców, by nie wypełniali kolportowanych na osiedlach druków o zwrot pieniędzy.
Chodzi o wyrok Sądu Okręgowego w sprawie wniesionej przez jednego z mieszkańców Gołębiowa II, a dotyczącej wysokości tzw. stawki eksploatacyjnej. Lokator ten zaskarżył do sądu uchwałę ustalającą wysokość tej stawki za 2004 i 2005 r., w tym również – wysokość stawki za spłatę zadłużenia spółdzielni. Motywował to tym, że swoje mieszkanie kupił po roku 2000, zatem – nie odpowiada za długi spółdzielni, która go obarczyła zobowiązaniem. Wg niego – odpowiada on tylko do wysokości swoich udziałów.
Sąd uznał, że lokator powinien otrzymać od RSM zwrot pieniędzy od maja 2004 r. do dziś – po 85 gr. za metr kw. miesięcznie, oraz od lipca 2005r. po 43 gr. miesięcznie za metr kw. mieszkania. Razem to niewiele ponad 400 zł. - Będziemy składać kasację od tego wyroku do Ministerstwa Sprawiedliwości wyjaśnia prezes RSM Waldemar Pierzchała. - Tym bardziej, że sąd innym wyrokiem nakazał spółdzielni spłatę zadłużenia, ale nie wskazał źródła jego finansowania. Ponadto sąd nie uchylił uchwały rady nadzorczej, która wprowadziła wysokość stawki eksploatacyjnej (o co lokator także wnosił).
Prezes podkreśla, że jest to wyrok dotyczący tylko jednego lokatora i nie może być podstawą do ubiegania się przez innych mieszkańców o zwrot naliczonych stawek. – Tymczasem na osiedlach pojawiły się druki, których „autorzy” zachęcają innych lokatorów do występowania o pieniądze do spółdzielni – dodaje W. Pierzchała. – Mieszkańcy nie zdają sobie też sprawy, że jeśli lawinowo będą składać w tej samej sprawie pozwy do sądu, mogą doprowadzić do pogorszenia się kondycji finansowej RSM. Najgorszy scenariusz jest taki, że dojdzie do upadłości, ale wtedy i tak lokatorzy będą musieli spłacać wcześniejsze długi spółdzielni.
Począwszy od 2004 r. RSM realizuje program naprawczy, spłacając ogromne zobowiązania na rzecz Wodociągów Miejskich, PKO BP i przede wszystkim RADPEC-u. Z całego długu, który wynosił prawie 23 mln 430 tys. zł, do spłaty pozostało (wraz z odsetkami) – niewiele ponad 12 mln 264 tys. zł.