Magistrat: Niech pan pomoże panie senatorze
O zrzutach Łuczyckiego pisaliśmy tutaj. Nie zgadza się z nimi kancelaria prezydenta, z której otrzymaliśmy wyjaśnienie w tej sprawie. Czytamy w nim: "Urząd Miejski jest w posiadaniu numeru telefonicznego do jednej z właścicielek, przebywającej obecnie w Kanadzie i pracownicy UM byli z nią w kontakcie telefonicznym. Jednakże w świetle prawa obowiązującego w naszym kraju, w postępowaniu administracyjnym obowiązuje zasada pisemności i rozmowa telefoniczna nie stanowi podstawy do podjęcia działań w związku z rozbiórką cudzej własności. Stosowne dokumenty w tej sprawie były przez rząd Miejski wysyłane na adres wskazany przez tę osobę, jednakże korespondencja ta nigdy nie została odebrana i zwracana była przez pocztę do Urzędu Miejskiego'.
Jak się okazuje, magistrat chętnie przyjmie zaoferowaną przez Łuczyckiego pomoc w kontakcie z właścicielką kamienicy. "Urząd Miejski byłby wdzięczny za pomoc w ustaleniu aktualnego adresu pobytu tej osoby i spowodowanie skutecznego (zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa administracyjnego)doręczenia jej korespondencji będącej podstawą wykonania zaleceń PINB" - konkluduje komunikat.
Kancelaria wypowiada się też, powołując się na stanowisko MZDIK, że "Tymczasowe przejście dla pieszych na ulicy Reja zostało zlokalizowane zgodnie z zatwierdzonym projektem, a ten przygotowano zgodnie z obowiązującymi przepisami. Od krawędzi ulicy Wolność do przejścia jest zachowana odległość pięciu metrów. Warto też dodać, że rozporządzenie, na
które powołuje się pan Andrzej Łuczycki, mówi wyraźnie, iż odległość między przejściem a krawędzią jezdni poprzecznej nie mniejsza niż pięć metrów jest zalecana, a nie obligatoryjna".
(kat)