
Pod gmach Corazziego przyszło mimo mrozu kilkaset osób. Wiele z transparentami, na których były napisy: "Jak Zabłocki na mydle, tak wyszła polska na Szydle", "Nie, Jarku, nie dasz rady!", "Nie dla kłamstwa sekty smoleńskiej!", "Kto Komisji nie szanuje, temu naród podziękuje", "Stan wojenny pamiętamy, demokracji nie oddamy", "Kurski order wnet dostanie, TVP jak świnie kłamie".
- Odczuwamy dzisiaj gniew z powodu poczynań rządu, większości parlamentarnej oraz prezydenta. Władza metodycznie niszczy to, co udało się wypracować przez ostatnie dekady. Niszczy też nas jako społeczeństwo: stawia jednych przeciwko drugim, próbuje nas podzielić i skłócić - mówiła do zebranych Katarzyna Kołodziejczyk. Podkreślała, że wszystkie wprowadzane zmiany mają na celu wyłącznie zwiększenie władzy PiS-u kosztem wolności obywateli. - Dziś nadeszła chwila powiedzieć tej władzy "nie!" - zaznaczyła. Nawiązując do daty 13 grudnia 1981 roku komentowała: - To wtedy jedna partia, jedyne słuszne ugrupowanie polityczne chciało narzucić wszystkim Polkom i Polakom swoje idee. Dziś tu, w Radomiu, pokazujemy, że nie zgadzamy się na niszczenie Polski! Nie oddamy naszej wolności, nie oddamy kultury, edukacji, praw kobiet, praw pracowniczych, samorządu, organizacji samorządowych, mediów i gospodarki - wymieniała mówczyni.
Nawiązaniem do 13 grudnia 1981 roku była emisja krótkiego filmowego nagrania słynnego wystąpienia gen. Jaruzelskiego zapowiadającego wprowadzenie stanu wojennego. Następnie uczestnicy protestu uczcili pamięć ofiar tamtych czasów.
Manifestujący przypomnieli, że konstytucja mówi, że władza należy do narodu. - Dlatego jako naród żądamy dymisji rządu Beaty Szydło oraz uformowania gabinetu przez Jarosława Kaczyńskiego jako prezesa rady ministrów i odstąpienia od paraliżowania Trybunału Konstytucyjnego oraz sądów powszechnych, zaniechania działań zmierzających w prawa kobiet, wycofania się ze szkodliwej reformy oświaty, przestrzegania konstytucyjnej zasady rozdziału państwa od Kościoła - tym słowom towarzyszyły brawa, dźwięki trąbek i głośne okrzyki.
W podobnym tonie wypowiadali się także: Tomasz Trela, dyrektor gimnazjum w Kozienicach, który na przykładzie swojej szkoły udowadniał, że reforma edukacji nie przyniesie zwolnień nauczycieli, Andrzej Łuczycki (PO), który decyzje Wojciecha Jaruzelskiego porównywał do zapędów dyktatorskich Jarosława Kaczyńskiego. - Oni różnią się tylko barwami, jakimi plamią naszego polskiego orła. Jeden chlapał czerwienią, a ten nowy, plami go brunatna mazią. Cele maja te same: jeden wódz, jedna partia, jedna ideologia. Naród ma popierać i słuchać. Co co maja inne poglądy - do więzienia albo won z Polski - mówił Łuczycki.
Katarzyna Kalinowska, liderka radomskiej Nowoczesnej przekonywała, że dojdzie do oczekiwanej przez społeczeństwo zmiany. - Zamiast rozwoju mamy spowolnienie gospodarcze, zamiast odnowy moralnej mamy Misiewiczów i Piotrowiczów, zamiast rozwijania polskiej przedsiębiorczości mamy dojenie firm. Dzisiaj jasno mówimy temu: stop. Wszyscy chcemy państwa dobrego, przyjaznego, państwa sprawnego. Dzisiaj o takim państwie marzymy i ja jestem przekonana i składam tutaj deklarację, że te marzenia zrealizujemy. Jestem przekonana, że odsuniemy od władzy tych szkodników. Że postawimy pod Trybunał Stanu prezydenta Andrzeja Dudę i premier Beatę Szydło. Nie może być równych i równiejszych wobec prawa. Odkręcimy wszystkie pseudoreformy Prawa i Sprawiedliwości - obiecywała Kalinowska.
Bożena Dobrzyńska
Zdjęcia Marian Strudziński