Marekł Suski: minstrer Bury kłamie

20 września 2011
- Werdykt był pewnie nie po myśli rządzących, bo wygrałem ten proces, a powództwo zostało oddalone - tak poseł Marek Suski (PiS) komentuje medialne milczenie wokół wyroku sądu w Rzeszowie.


 

Suski pokazywał zdjęcia z suto zakrapianej kolacji - Ten proces, który był nagłośniony, kiedy minister Bury mnie pozywał, teraz został utajniony - ocenił Suski podczas konferencji prasowej.

Przypomnijmy, w sierpniu, podczas debaty sejmowej o sytuacjach na rynkach finansowych, w tym w Polsce, poseł PiS radził ministrowi Jackowi Rostowskiemu, by poszukał oszczędności "pilnując swoich", którzy trwonią publiczne pieniądze. Miał na myśli wiceministra skarbu Jana Burego. "(...) mówię o piciu wódki przez waszego ministra. Za publiczne pieniądze. 15 tys. 700 zł rachunek za kolację w ekskluzywnym hotelu. Pan minister Bury po prostu chlał w hotelu za publiczne pieniądze" - powiedział m.in. Suski.

Jan Bury (PSL) złożył przeciwko Suskiemu pozew do sądu w trybie wyborczym. Domagał się przeprosin i wpłacenia 10 tys. zł na cele społeczne. Jednak wczoraj Sąd Okręgowy w Rzeszowie pozew oddalił, uznając że nie ma przesłanek by rozpatrywać go w tym trybie.

Marek Suski opowiadał dziś dziennikarzom, że mimo iż wczoraj na sali sadowej byli przedstawiciele wielu mediów i kamery telewizyjne, to nawet na pasek informacyjny na ekranach ten werdykt się nie przebił. Poseł przeczytał również oświadczenie dziennikarzy rzeszowskiego oddziału publicznej telewizji, z którego wynikało, że ich materiał nie został dopuszczony do emisji.

- W sejmie mówiłem o sytuacji, która miała miejsce tu, dotyczyła naszego regionu. Dotyczyła każdego z nas, bo wszyscy płacimy za energię elektryczną a koszty takich bankietów są wliczane w koszty produkcji prądu - wyjaśniał M. Suski. Zaznaczył, że minister uczestniczył w kolacji wraz z zarządem Elektrowni Kozienice i pokazał zdjęcia (prezentował je także podczas debaty sejmowej) wykonane przez - jak się wyraził - dziennikarza śledczego. - Widać tutaj pana ministra Burego, szklanki, butelki. To podobno było posiedzenie wyjazdowe zarządu Elektrowni Kozienice. Nie wiem czy to butelką zgłasza się wnioski na takich posiedzeniach? - ironizował. Podkreślił, że Jan Bury w pozwie podał nieprawdę, twierdząc, że był tam tylko chwilę, a w trakcie postępowania sądowego przyznał, że wiele godzin - mówił Suski. Jak przekonywał, potwierdzili to świadkowie, których PiS odnalazł, m.in. kelnerka która obsługiwała tę kolację. - Przypomnieliśmy rachunek, gdzie jest 3 tys. 700 zł za alkohol. Dużo wódki można za to kupić, a pan minister twierdził, że pił tylko trochę wina i popijał wodą. Otóż kelnerka zeznała, że wszyscy uczestnicy pili po równo i wychodzili z lokalu około pierwszej trzydzieści na chwiejnych nogach - precyzował poseł Suski.

Radomskie PiS uważa, że Jan Bury powinien zostać odwołany ze stanowiska. - Na razie został odsunięty od podejmowania decyzji - poinformował Marek Suski. Zapowiada, że pozwie wiceministra do sądu w trybie cywilnym. 

Bożena Dobrzyńska