Marszałek, przewodniczący, agenci i listy
Sceneria plenerowa: plac obok poczty
przy ulicy Malczewskiego. Rekwizyt: list. Pisaliśmy o wymianie zdań i poglądów między przewodniczącym rady Dariuszem Wójcikiem i Piotrem Szprendałowiczem. Tym razem zobaczyliśmy wrzucaną do skrzynki kopertę. Marszałek o treści przesyłki: - W tym liście odpowiadam na wszystkie zarzuty, jakie pan poczynił pod adresem mojej osoby. Odpowiadam na pana zdziwienie dotyczące rzekomych problemów władz miasta z wydatkowaniem publicznych pieniędzy. Odsyłam chociażby do BIP-u urzędu miasta, gdzie znajduje się wystąpienie pokontrolne Regionalnej Izby Obrachunkowej. Zapozna się pan z zarzutami - jest ich kilkadziesiąt. Odnoszę się także do niezrozumiałych dla pana układów biznesowo – politycznych panujących w naszym mieście. Pana sumieniu i odwadze pozostawiam decyzję, czy pan list opublikuje. Myślę, że byłoby to bardzo ciekawe dla opinii publicznej.
Na kopercie przyklejono znaczek za 1.95 zł. Piotr Szprendałowicz przyszedł pod budynek poczty piechotą. - Pan przewodniczący Wójcik stosuje niedobre metody korespondencji, gdzie o zawartości w pierwszej kolejności dowiadują się wszyscy poza zainteresowanym. Jeśli współpraca ma polegać na wymianie pism, czy listów to te wysyła się poprzez pocztę lub mailowo - tłumaczył.
Kandydat PO na prezydenta Radomia miał też dla dziennikarzy zagadkę. Tajemnicę
poprzedził informacją, że w najbliższą sobotę o godz. 10 znowu wybiera
się na rozkopaną Słowackiego, by rozmawiać z mieszkańcami o ich
gehennie. Na spotkanie telefonicznie zapraszał przedstawicieli władz
miasta. Oto, co usłyszał w słuchawce: - za mało zarabiam, by poświęcać
swój sobotni czas na spotkania z mieszkańcami;
- nie będę spotykał się z ludźmi, wśród których są agenci; większość
radomian umie już pisać, więc wystarczy, że będą pisać do nas wyrażając
swoje problemy;
- nie będę uczestniczył w ustawkach,
- spełniliśmy tyle oczekiwań mieszkańców, że starczyłoby na kilka
inwestycji, i - dziękuję za rozmowę.
-
Kto z
przedstawicieli władz miasta, którego zapraszałem na spotkanie tak ze
mną rozmawiał? - pytał Szprendałowicz i chciał, by dziennikarze zgadywali.
Jak ustaliliśmy, przytoczona przez Szprendałowicza rozmowa telefoniczna obyła się dzisiaj. Marszałek odbył ją albo z kimś z magistratu, albo Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji.
– Nie jest obowiązkiem i rolą pracownika biura prasowego w kancelarii prezydenta miasta uzupełnianie informacji udzielanych przez członka zarządu województwa mazowieckiego. – komentuje Ryszarda Kitowska z tegoż biura.
Okazało się, że w MZDiK Piotr Szprendałowicz rozmawiał z zastępcą dyrektora Aleksandrem Bacciarellim. Nie udało się nam z nim skontaktować. Marek Ziółkowski, p.o. rzecznika prasowego potwierdza. - Dziś panowie rozmawiali przez telefon. Treści rozmowy nie znam, wiem jedynie, że propozycja spotkania przy Słowackiego padła, lecz nie została przyjęta przez dyr. Baciarellego.
Bartek Olszewski
KOMENTARZ
Być może więcej na temat rozmowy telefonicznej dowiemy się w sobotę przy rozkopanej ulicy Słowackiego. Być może także do tego czasu pracę będzie miała nie tylko poczta, ale i telekomunikacja. Koniecznie trzeba przecież sprawdzić billingi urzędników w miejskich instytucjach.
Bożena Dobrzyńska