Marzena Wróbel: Niczego mi nie żal. Jak Edith Piaf
Wróbel odniosła się tym samym do wczorajszej wypowiedzi rzecznika PiS
Marcina Mastalerka, który zarzucił posłance, że kierując się prywatnymi
animozjami i startując w wyborach rozbiła w Radomiu centroprawicę, przez
co odebrała Kosztowniakowi 10 proc. głosów. – Wystarczy umiejętność
prostego dodawania, by wyszło, że zsumowanie głosów oddanych na mnie i
na kandydata PiS nie wystarczyłoby, by wygrał w I turze – mówi
posłanka. Przypomina, że poprał ją nie tylko jej stały elektorat, ale
także wyborcy Radomian Razem, z którymi utworzyła komitet wyborczy i
uzyskała tym samym wsparcie ludzi o poglądach centroprawicowych. – PiS
próbuje znaleźć kozła ofiarnego swoich niepowodzeń, zamiast analizować
przyczyny porażki.
Kazimierz Woźniak i Mariusz Fogiel z Radomian Razem powtarzają natomiast opinię, że w Radomiu doszło do starcia dwóch partyjnych gigantów, a oni reprezentują stowarzyszenie, które kieruje się innymi zasadami.
– U nas poglądy polityczne nie mają aż takiego znaczenia. Ważniejsze jest to, by rozwiązywać problemy mieszkańców – zapewnia Woźniak.
Marzena Wrobel nie ukrywa, że przed II tura wyborów dwukrotnie rozmawiała z Jarosławem Kaczyńskim. – Ale nie było żadnego handlu. Nic sobie nie załatwiałam. Chciałam tylko wiedzieć, czy cos zmieni się w sposobie zarządzania miastem przez pana Kosztowniaka. Ale odpowiedzi nie uzyskałam – przekonuje Wróbel. Na pytanie dziennikarzy, czy zatem żałuje swojej postawy odpowiada: - Jak Edith Piaf niczego nie żałuję. W tym co robie, kieruję się wyłącznie interesem miasta i jego obywateli – twierdzi Marzena Wróbel. Liczy się z tym, że może się znaleźć poza polityką.
(bdb)