Miasto chce budować halę, choć dawni właściciele wystąpili z roszczeniami do gruntu

15 grudnia 2014
Hala widowiskowo-sportowa – sztandarowa inwestycja nowej ekipy w magistracie, a także – mimo zapowiedzi nierozpoczęta przez poprzednią - zagrożona. I to wcale nie przez brak pieniędzy na budowę. Problem jest bardziej prozaiczny: o zwrot gruntu przy ul. Struga zabiegają dawni jego właściciele.


 

Tak ma wyglądać halaAby zrozumieć kłopoty, jakie spadły w pierwszych dniach urzędowania na nowego prezydenta, trzeba się cofnąć aż do lat 80. XX w., kiedy to w sąsiedztwie stadionu Radomiaka ówczesne władze planowały budowę kompleksu sportowego, m.in. z halą, basenem, segmentem odnowy biologicznej. Na planach się jednak skończyło: zdążono postawić jedynie konstrukcję obiektu, który niedokończony straszył przez wiele lat. Nadzieja na zmiany przyszła, gdy miasto w 2003 r. sprzedało za 605 tys. zł obiekty właścicielowi Jadaru. Ten także miał budować kompleks sportowy, ale wkrótce odsprzedał je miastu z zyskiem – za 2, 5 mln zł. Teraz na tym terenie były prezydent Andrzej Kosztowniak postanowił zbudować ogromną halę widowiskowo-sportową. Miasto potrzebowało na ten cel około 80 mln zł, dlatego wystąpiło do Ministerstwa Sportu o dofinansowanie i w 2013 r. je otrzymało, ale tylko formalnie. Kosztowniak zdecydował, że nie weźmie tych pieniędzy, ponieważ – jak przekonywał – politycy Platformy w rządzie obiecywali na ten cel więcej – 40 mln zł. Gmina już wydała na przygotowanie tej inwestycji około 2,5 mln zł – uprzątnęła teren i ma pozwolenie na budowę.

 

Dawni właściciele starają się o zwrot gruntu, bo mają do tego prawo: zostali wywłaszczeni, a na terenie tym nie powstała planowana inwestycja.

 

2Czy zatem gmina dysponowała nie swoim gruntem? Czy wiedziała o roszczeniach? – Właściciele złożyli ponad roku temu wniosek o zwrot nieruchomości do urzędu miejskiego. Po jego przeanalizowaniu miasto stwierdziło, że nie może się tym zajmować, bo jest stroną w sprawie. Miało obowiązek powiadomić o tym wojewodę i tak zrobiło, a wojewoda skierował sprawę do starostwa – tłumaczy Ewa Taborek, zastępca naczelnika w Starostwie Powiatowym w Radomiu. Wyjaśnia, że rzecz dotyczy 2 ha gruntu.
Decyzji starosty należy się spodziewać na przełomie czerwca i lipca, potem obie strony mogą odwołać się do sądu. – Ale już dzisiaj po analizie zgromadzonego materiału możemy ocenić, że część terenu będzie podlegała zwrotowi – mówi Ewa Taborek.

 

Co na to władze miasta? Z prezydentem Radosławem Witkowskim nie udało nam się skontaktować. Prezes MOSiR Piotr Kalinkowski zapewnia, że nie dostałby pozwolenia na budowę, gdyby roszczenie było miastu znane. A takie pozwolenie dostał w marcu 2013 r.  Sam dowiedział się o staraniach właścicieli na jesieni tego roku. - Nie wiemy,  w którym momencie to roszczenie staje się skutecznie - mówi Kalinkowski. Przyznaje, że dostał od prezydenta zadanie: tak przygtowywać proces inwestycyjny, by w czerwcu 2015 r. można było budowę rozpocząć.

 

Bożena Dobrzyńska