Minister Kopacz z pierwszą pomocą

12 sierpnia 2011
Szefowa ministerstwa zdrowia przywiozła radomskim policjantom profesjonalne apteczki. Po krótkiej wizycie u mundurowych wyruszyła wraz z nimi na spotkanie z kierowcami. Zmotoryzowanych uczyła pierwszej pomocy, dzieci dostały misie.

 

Takich apteczek jeszcze policjanci nie mieli! Tak zaczęła się ogólnopolska akcja "Nie bójmy się pomagać. Na parkingu przed Komendą Miejską Policji w Radomiu Ewa  Kopacz przekazała 10 profesjonalnych apteczek. Minister przyznała, że nie wie ile kosztuje jedna taka torba z wyposażeniem, ale zapewniała, że w środku znajduje się wszystko co niezbędne, by policjant mógł udzielić pierwszej pomocy do czasu przyjazdu karetki. - To najczęściej policjanci są pierwsi na miejscu zdarzenia. Te zestawy będą elementem wyposażenia radomskich radiowozów. Proszę byście mocno propagowali akcję udzielania pierwszej pomocy. By Radom zasłynął w Polsce jako miasto, gdzie nikt nie boi się podejść do ofiary wypadku czy omdlałego na ulicy - mówiła do funkcjonariuszy drogówki.  - Dziękuję za bardzo odpowiedzialną i oddaną służbę na rzecz bezpieczeństwa mojego miasta – dodała.

Wewnątrz apteczki, poza bandażami i opatrunkami do tamowania krwotoku po postrzale, jest m.in. specjalna folia, którą można okryć ofiarę przez utratą ciepłoty ciała, kołnierze ortopedyczne, szyny do unieruchamiania złamanych kończyn, rurki i maseczki służące przy sztucznym oddychaniu. - Nie ukrywamy, w naszych radiowozach najczęściej można spotkać klasyczne apteczki, jakie ma każdy kierowca. Taki profesjonalny sprzęt z ministerstwa na pewno nam się przyda. To pomoże ratować życie nie tylko radomianom, ale mieszkańcom całej Polski – dziękował Tomasz Chojecki, zastępca komendanta miejskiego policji w Radomiu.

By pomóc, trzeba mieć wiedzę.

Misie dla dzieci, manekin dla dorosłych

Potem minister Kopacz z policjantami wyruszyła w rejon ronda kozienickiego. Długie minuty minęły zanim kawalkada aut przebrnęła przez... znany radomianom korek w ul. Żółkiewskiego. Po dotarciu do zatoczki policjanci zatrzymywali auta i zapraszali kierowców do udziału w szkoleniu. Ci, początkowo zdziwieni, chętnie witali się z Ewą Kopacz, która klęcząc przy fantomie tłumaczyła jak udzielać pierwszej pomocy.

- Odświeżyłem sobie wiadomości. Jadę z rodziną, przed nami długa podróż. Nie jesteśmy z Radomia, ale akcję jak najbardziej popieram – mówił nam Marek Lewandowski. Jego dzieci dostały misie od minister Kopacz, a on sam po „reanimacji fantoma” kilka drobiazgów: opaski przypominające zasady postępowania w chwili wypadku, udzielania pierwszej pomocy, smycze, a nawet szczoteczki do zębów z napisem „Nie jedź na kacu – włącz myślenie”.  - Wiem, że złośliwi powiedzą, iż „jest to element kampanii wyborczej”. Proszę mi wierzyć, w okresie wakacji, czy to kampania, czy nie - wypadki się zdarzają. Cztery minuty są decydujące, do momentu przyjazdu karetki. Podczas tego czasu możemy uratować życie i o tym dziś mówimy kierowcom – przekonywała Ewa Kopacz.

(raa)

Komentarz:
Byłem podczas tej akcji cały czas. Ani razu nikt nie wypowiedział słów: Platforma Obywatelska. Nie było znaczków, czy czegokolwiek co by kojarzyło się z ta, czy inną partią. Pomimo „wojny polsko –polskiej” nikomu nie przychodzi do głowy sprawdzanie legitymacji partyjnej czy poglądów politycznych podczas ratowania życia. Tu na szczęście jesteśmy normalni. I jeszcze jedno. Jeśli chcecie poczytać w internecie o zasadach pierwszej pomocy to szybciej je znajdziecie na stronach Orkiestry Owsiaka niż oficjalnej stronie Ministerstwa Zdrowia .

Bartek Olszewski