My, rocznik ’96
Myślę, że co roku jednak wymagania nauczycieli będą rosły. No właśnie co będzie za kilka lat? Może jeszcze egzaminy do przedszkola? Bo przecież w trzeciej klasie podstawówki już zostały wprowadzone.
Czy ktoś jednak pomyślał o życiu uczniów? Trzecia klasa, wydawało by się najważniejsza, wyniki w nauce wpływają na dalsza przyszłość. A teraz… bierzmowanie, pytania, msze do zaliczania, projekt, egzamin nie z dwóch części, lecz z pięciu, bieżący materiał, a do tego wszystkie te powtórzenia z poprzednich klas - idzie po prostu zwariować! A gdzie czas dla nas samych? Dla naszych zainteresowań, hobby skoro tylko gdy wrócimy do domu czekają na nas książki. To niesprawiedliwe. Czy kogoś to obchodzi, że nie możemy się wyspać? Jesteśmy wiecznie zmęczeni? Nie mamy czasu na przemyślenia? Przecież właśnie w ten sposób dajemy się wciągnąć w wielką machinę rządzącą światem – pogonią za stanowiskiem, pieniądzem. Wszędzie trąbią, że w naszym życiu musi być równowaga pomiędzy pracą a odpoczynkiem, bo przecież najważniejsze jest zdrowie. Ale kiedy? Jak?
Tego jest za dużo!
Zbliża się weekend, więc nauczyciele mówią: „No właśnie będziecie mieć trochę wolnego czasu to akurat się nauczycie i w poniedziałek napiszemy sobie sprawdzianik. Żadnych sprzeciwów, innej opcji tu nie widzę, każdego dnia coś piszecie, tu kartkówka, tam wypracowanie, tylko poniedziałek jest wolny.” To samo dzieje się, gdy zbliżają się ferie czy przerwy świąteczne – zawsze musimy znaleźć czas na naukę. To prawda, nie jesteśmy już dziećmi lecz młodzieżą i powoli wkraczamy w dorosłość – świat obowiązków i dojrzałości, więc gdy zależy tym ambitniejszym to wiedzą, że w ich interesie leży by się postarać. Jednak uważamy, że w tym roku jest tego zdecydowanie za dużo! Jeszcze do tego od 2015 roku matury mają być przeprowadzane w wakacje. Już każdą wolną chwilę Ministerstwo Edukacji chce nam zabrać!
Często wygospodarowanie godziny odpoczynku dla siebie jest wręcz niemożliwe. W takim przypadku po prostu odpuszczamy sobie jeden z przedmiotów, a następnie poprawiamy go za tydzień lub dwa, jeżeli jest czas. Tak zarabia się właśnie także złe oceny, bo przecież nie zawsze zapominamy lub po prostu nam się nie chce. Choć właśnie wszyscy się nam dziwią: dlaczego nie macie w ogóle chęci do nauki, do pracy? Przecież dowiadujecie się nowych rzeczy. Owszem, ale my już mamy tego dość. Chcielibyśmy sobie choć trochę dłużej odpocząć, wieść spokojne życie bez żadnych obowiązków… Pomarzyć zawsze można, a w efekcie nie chcąc rozczarować ani siebie, ani rodziców ani nauczycieli często siedzimy po nocach przy książkach.
Jak dziecko we mgle
Błądzimy jak we mgle – nie wiemy na czym mamy się skupić. Oceny, egzaminy, zachowanie a może projekt? Jakie będą zasady przy rekrutacjach? No i oczywiście w szkołach ponadgimnazjalnych jak i do tej pory czekają nas niemałe wydatki. Koszt podręczników już teraz wynosił około 500 - 600zł. Skąd nasi rodzice mają wziąć te pieniądze? Ceny wszystkiego podnoszą się a zarobki nie. A przecież nie każdego na to stać. Jak powszechny jest ten problem, ze z powodu braku środków finansowych młodzi ludzie muszą zakończyć swoją edukację? Teraz będzie jeszcze bardziej!Nie oszukujmy się, zdolni i ambitni dadzą sobie radę, dla nich wymagania nie są tak wygórowane, ale przeciętny uczeń może spotkać już na swej drodze problemy. Nawet jeśli przyswoi tę wiedzę to na krótki okres, ponieważ następne jej partię zajmą jej miejsce.
Ciagły stres
Następną sprawą jest rozliczanie się z godzin nauczycieli – materiał realizujemy w zaskakująco szybkim tempie. Gdy ktoś czegoś nie rozumie nie ma możliwości powtarzania tego na lekcji, trzeba poprosić o pomoc zdolniejszych uczniów, starsze rodzeństwo lub ewentualnie umówić się z nauczycielem na kółko co jest nie lada wyzwaniem. Spójrzmy na to z perspektywy nauczyciela – to dla nich także jest jakiś sprawdzian. Oni także czegoś się uczą i boją się co będzie dalej. Pytanie czy oni są gotowi na takie zmiany? Czy zostali dobrze przygotowani? Zarówno my jak i oni żyjemy w ciągłym stresie, co przecież nie służy pracy. No właśnie kółka – jest ich coraz mniej i to niekoniecznie z winy uczniów. Nasze plany są tak skomplikowane – wszystkie te podziały na grupy z języków, informatyki czy fakultetów uniemożliwiają umówienie się z nauczycielem na jakiekolwiek zajęcia. Ewentualnie jak poczeka się kilka godzin to może da się to zrobić. A przecież i tak mamy dużo normalnych swoich lekcji.
Jesteśmy trochę za młodzi
Chociaż patrząc na to z innej strony dobrze, że mamy jeszcze na tyle przychylnych i życzliwych nauczycieli, że w ogóle chcą nam pomagać, bo wydaję się, że sytuacja zmierza do podobnej w liceach: nie umiesz? – korki albo nie zdajesz i innej możliwości nie ma. Bo przecież gimnazjum zaczyna przypominać liceum, egzaminy są upodabniane do matury, te wszystkie poziomy i samodzielne wybory. Czyż nie jesteśmy trochę za młodzi na nie? Wątpliwa sprawa czy wieku szesnastu lat już wiemy na pewno co chcemy robić w przyszłości. My tylko sprawiamy wrażenie nad wyraz "mądrych", ale niekoniecznie jesteśmy na tyle dojrzali emocjonalnie. Dopiero kształtujemy swoje poglądy, sposoby patrzenia na świat, uczymy się na własnych błędach. To właśnie w okresie dojrzewania przechodzimy najwięcej zmian nie tylko fizycznych, ale i umysłowych.
To nas spotkał pech
Często oglądając ze znajomymi amerykańskie filmy słyszymy, że oni to mają fajnie w szkole. Czyżby Ministerstwo Edukacji także zachwyciło się system oświaty na Zachodzie? Najpierw minister Giertych wprowadził mundurki, które także okazały się klęską, a teraz pani minister Hall wprowadziła całą tę nową podstawę programową, która jak się okazuję częściowo jest tylko marną kopią tej amerykańskiej. To między innymi fakultety z muzyki, plastyki czy wf zostały stamtąd sprowadzone. Sam pomysł reformy przecież miał polepszyć nasze warunki, udoskonalić egzaminy… W rzeczywistości jednak nie jest tak kolorowo. My rocznik ’96 nie możemy sobie wybaczyć, czemu to nas spotkał taki pech, dlaczego nie jesteśmy rok starsi, bo to na naszej przyszłości odbiją się konsekwencje tego eksperymentu. Jak się nie uda to wszyscy powiedzą: no trudno, może następna reforma będzie lepsza… I tak nikt nie przejmie się za bardzo naszymi losami. Niewątpliwie mamy najtrudniej, postarajmy się jednak sprostać wymaganiom w takim stopniu na jaki nas stać – może następne roczniki pójdą naszym śladem, a w końcu z nas młodzieży wyrośnie polskie pokolenie intelektualistów.
Katarzyna Nogaj
Zdjęcia z archiwum autorki. Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.