Nie wolno wchodzić do lasu w Dobieszynie

27 kwietnia 2009
Zakaz wstępu do lasu w Nadleśnictwie Dobieszyn. W weekend w lasach zarządzanych przez RDLP w Radomiu wybuchło aż 36 pożarów. Największe straty zanotowano właśnie w rejonie Dobieszyna. O zakazie informują tablice



Jak informuje rzecznik RDLP Mariusz Turczyk, pożary objęły 42 ha lasu, z czego 7 wybuchło na terenie Nadleśnictwie Dobieszyn, gdzie paliło się około 30 ha. - Dzięki współpracy Straży Leśnej i policji schwytano jednego z podpalaczy. Ujęcie kolejnych sprawców jest kwestią czasu - uważa Turczyk.

O skali akcji gaśniczej może świadczyć fakt, że tylko w niedzielę samoloty dokonały 39 zrzutów wody na płonące powierzchnie na terenach RDLP w Radomiu. Łącznie zrzucono 86 tys. litrów wody. Akcję wspierały samoloty z RDLP w Łodzi i Warszawie.

W związku z katastrofalna suszą i skalą pożarów ogłoszono zakaz wstępu do lasu w Nadleśnictwie Dobieszyn. - Przy wjazdach na nasze tereny umieściliśmy tablice informujące. Sytuacja jest bardzo poważna. Ogień jest groźny nie tylko dla lasu, ale i dla osób znajdujących się na jego terenie. Stąd decyzja o zakazie wstępu - tłumaczy nadleśniczy Jan Czachowski.

Susza daje się coraz bardziej we znaki. - Od ponad miesiąca nie mieliśmy opadów deszczu. Brak wody i zimne poranki opóźniają rozwój roślinności w dolnych partiach lasu. W efekcie ściółka jest bardziej sucha niż kartka papieru - tłumaczy dyrektor RDLP w Radomiu Adam Wasiak. Podkreśla, że pomiary wilgotności ściółki nie pozostawiają wątpliwości. O godz. 13 wyniki wahają się od 5 do 9 proc, a najwyższy, III stopień zagrożenia pożarowego ogłasza się przy wilgotności ściółki poniżej 15 proc.

Aby ograniczyć plagę podpaleń w lasach pojawiły się patrole interwencyjne. Strażnicy leśni i policjanci sprawdzają przede wszystkim, czy niełamany jest zakaz wjazdu do lasu pojazdami silnikowymi i posługiwanie się w lesie otwartym ogniem.

- W przypadku pożaru, bardzo łatwo można się znaleźć w wielkim niebezpieczeństwie. Niezwykle ważny jest więc zdrowy rozsądek. Zarzewiem pożaru może być wyrzucony z okna samochodu lub pociągu niedopałek. A ludzie są bardzo lekkomyślni. W wielu miejscach Straż Leśna interweniowała, gdy próbowali rozpalać w niedozwolonych miejscach ogniska i grille - komentuje Mariusz Turczyk.

(bdb)