Nocny protest w „agrotechniku”
"Wygaszanie" jest łagodnym określeniem. Mówiąc po ludzku, do tej szkoły już nie będzie naboru. Efekt: za cztery lata, po ostatniej maturze ktoś zgasi tam światło, a PiS-owskie władze miasta w ramach oszczędności sprzedadzą budynki i dodatkowo hektary należące do szkoły. A nauczyciele? Nauczyciele, jeśli będą mieć szczęście to gdzieś znajdą pracę, a jak nie to: „na zieloną trawkę”. Tak w wielkim skrócie mówią uczniowie „agrotechnika” opisując plany magistratu. Sprzeciwiają się takiemu traktowaniu.
O zamiarach likwidacji szkoły dowiedzieli się z mediów. Wiceprezydent Ryszard Fałek był na Wośnikach. - Ale nasze argumenty go nie przekonują. Na razie to pierwsza noc w szkole, w środę idziemy pod magistrat. Mamy nadzieję, że władza się opamięta. Tu pracuje prawie 140 wspaniałych osób, nauczycieli. Walczymy o szkołę i naszych nauczycieli, bo mamy serce, a nie wykresy i bezduszne dane. To nie my doprowadziliśmy do braków w budżecie, a każe sie nam ponosić za to konsekwencje – tłumaczy Rafał Bator, jeden z organizatorów nocnego protestu.
Godz. 19, w sali gimnastycznej, gdzie prawie 150 uczniów szuka sobie miejsca na nocleg jeszcze zgiełk i szum. W głośnikach Lombard i „Przeżyj to sam”, po chwili Jacek Kaczmarski. Mikrofon chwytają organizatorzy, wyłączają taśmę i mówią do zebranych. – Mamy swoje zasady. Nie chodzimy po całej szkole. Do naszej dyspozycji jest sala gimnastyczna, ubikacje. O wszystkim powiadamy opiekujących się nami nauczycieli i rodziców. Zbieramy podpisy wszystkich, którzy przyłączają się i popierają naszą akcję protestacyjną. Mamy już ponad 500 podpisów. Mamy napięty grafik, do szóstej rano poruszymy różne tematy w rozmowach z opiekunami, będą projekcje filmów, damy z siebie wszystko – zapowiada Dominika Skrzyńska, koleżanka Rafała.
Na sali cisza, w głośnikach słowa papieża Jana Pawła II. Obok sali gimnastycznej też wzruszenie. – Aż łza w oku się kręci. Sama w latach 80. strajkowałam. Tamte czasy tak ożyły… Jestem pełna uznania dla naszej młodzieży, jest wspaniała. Protestują razem, są solidarni. Jesteśmy razem z nimi, zapewniamy opiekę i bezpieczeństwo – mówi nauczycielka polskiego Ewa Stupnicka.
- Bierzemy przykład z naszych dziadków i rodziców. Moja mama była pielęgniarką, też kiedyś strajkowała o lepsze jutro. Przecież my walczymy z bezrobociem! Nie poddamy się, pokazujemy solidarność i człowieczeństwo – dodaja Dominika i Rafał.
Obok śpiworów, szczoteczek, jedzenia, projektora filmów, taśm z nagraniami leżą zeszyty. Jutro lekcje od 7 rano, a w środę wspólny protest z młodzieżą i nauczycielami innych radomskich szkół, które ma objąć reforma ekipy Andrzeja Kosztowniaka. - Kawa i do przodu! – wzywa Dominika.
Bartek Olszewski