Odmrażanie uszu, czyli budżet z ryzykiem

14 grudnia 2009
Agnieszka Lisiecka-Kowalczyk może brać udział w glosowaniu nad budżetem Radomia - orzekli prawnicy Rady Miejskiej. A to oznacza, że postawa radnej, która nieprawomocnym orzeczeniem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego straciła mandat, zaważy nad przyjęciem najważniejszego dokumentu w życiu miasta. PIS może liczyć na Agatę Moigan (w środku)


Radni zajmą się budżetem Radomia na 2010 rok na dzisiejszej sesji. Z prostej arytmetyki wynika, że rządząca miastem PiS-owska ekipa nie powinna mieć z zatwierdzeniem projektu uchwały większych kłopotów. Staje się on obowiązujący, jeśli zagłosuje za nim zwykła większość, czyli 13 osób. Nawet jeśli cała opozycja będzie przeciw (co niżej zapowiada), to dzięki głosowi Lisieckiej-Kowalczyk, która - choć niezależna - ostatnio zgadzała się ze stanowiskiem rządzącej partii, projekt przejdzie raczej gładko. - Prawnicy ocenili, że pani Lisiecka-Kowalczyk mimo ostatniego wyroku sądu, może wziąć udział w głosowaniu - mówi przewodniczący rady Miejskiej Dariusz Wójcik. - Przyjdę na sesję i jeśli prawnicy orzekną, że mój głos nie przysporzy potem problemów (uchwałę tę za nieważną może uznać wojewoda mazowiecki, który sprawuje nadzór nad prawidłowością podejmowanych przez radę uchwał - przyp. autorka), będę za przyjęciem budżetu - zapowiedziała w rozmowie z nami Agnieszka Lisiecka- Kowalczyk. Radczyni prawna rady S. Zarachowicz-Woś i A. Lisiecka-Kowalczyk

PiS ma dodatkowo “w zapasie” jeszcze jeden głos kolejnej radnej niezależnej - Agaty Morgan. - Będę za, jeśli prezydent zapewni mnie, że część funduszy unijnych, które otrzyma Radom zostanie przeznaczonych na kulturę - zapowiada przewodnicząca komisji kultury Rady Miejskiej.

Przewodniczący Wójcik ma też nadzieję, że ku budżetowi w wersji zaproponowanej przez prezydenta skłonią się również niektórzy radni opozycyjni. - Poprzednio też wypowiadali się najpierw bardzo ostro, a potem byli za. Mam nadzieję, że będą rozsądni, bo inaczej - jeśli nie uchwalimy budżetu do końca stycznia 2010 r. - zrobi to za nas Regionalna Izba Obrachunkowa - tłumaczy. Podkreśla, że wówczas będzie to już tylko budżet przetrwania. -  Nie będziemy mogli np. ubiegać się o pieniądze unijne. Czy wiec warto na złość mamusi odmrozić uszy? - pyta szef Rady Miejskiej.

Czy warto? - zapytaliśmy zatem radnych. Mariusz Fogiel

Argumenty Wójcika nie robią wrażenia na Mariuszu Foglu, przewodniczącym największego opozycyjnego klubu w Radzie.  - To zwykła socjotechnika - opowiada szef Radomian Razem. Przypomina, że prezydent spotkał się ze wszystkimi siłami politycznymi w radzie, kiedy jeszcze nie był pewien głosów “wszystkich dotychczasowych swoich popleczników“. - Trochę nas to rzeczywiście zaniepokoiło, bo niedobrze by się stało gdyby te unijne pieniądze nie przyszły do Radomia. Umówiliśmy się więc na kolejne rozmowy, ale do nich nie doszło - opowiada Fogiel. Uważa, że tym samym opozycja została zwolniona z odpowiedzialności za budżet. - A oceniamy go nienajlepiej - podkreśla szef Radomian Razem.

Zdaniem Mariusza Fogla, PiS bierze także na siebie ogromne ryzyko dopuszczając do głosowania Agnieszkę Lisiecką-Kowalczyk. - Wydawało się, że przez trzy lata czegoś się nauczyli, ale jednak nie - sumuje. Wiesław Wędzonka

Szef klubu radnych PO w radzie Wiesław Wędzonka przypomina, że wchodzimy w rok wyborczy. - Pan prezydent będzie trzy razy w tygodniu przecinał wstęgi oddając większe i mniejsze inwestycje. A jak przyjdzie nowy prezydent, to będzie miał problemy z zachowaniem płynności finansowej. Natomiast jak się uda wygrać, to będzie krzyk, że przez tyle lat inwestowali, więc teraz trzeba złapać oddech. Nie tak powinno się konstruować budżet, to jest błędne koło - twierdzi radny Platformy. Zaznacza, że trzeba zauważyć ogromną dziurę, która powstaje pomiędzy dochodami a wydatkami. - Rozumiem, że pewne inwestycje powinny być wspierane także kredytami, ale miasto będzie na niebezpiecznej granicy - do 2015 roku obsługa długu będzie olbrzymia, w szczytowych latach, kiedy mam nadzieję prezydent Kosztowniak nie będzie już rządził, będziemy spłacać 100 mln zł rocznie! - przestrzega Wędzonka. Bohdan Karaś

Bohdan Karaś (SLD - Lewica) również nie ma dobrego zdania o przyszłorocznym budżecie. - Przede wszystkim jest to budżet autorski pana prezydenta, bo po raz pierwszy nie zapytał on radnych opozycji, jakie chcą oni w imieniu mieszkańców wnieść poprawki. Nie miałem więc wpływu na kształt tego budżetu. Nie zachwycam się także z innego powodu: dziś możemy sobie mówić, że miasto się rozwija, że się rozbudowuje, ale tak rządzić potrafi każdy. Każdy z nas potrafi wziąć kredyt i go wydać, problem jest taki: kto będzie go spłacać. I perspektywę mamy taka, że za kilka lat na inwestycje będziemy mieli 18 mln zł i będziemy mogli za to zrobić co najwyżej porządną drogę. To jest perspektywa powolnego obumierania miasta - przekonuje Karaś.

Bożena Dobrzyńska

Zobacz: Budżet wyborczego optymizmu