Odzyskanie niepodległości w żywych obrazach wg Malczewskiego
Wcześniej jednak, przed południem, w kościele garnizonowym podczas mszy za ojczyznę biskup radomski Henryk Tomasik nawiązał do sytuacji w Polsce. - Teraz w kraju nie ma w nas jedności. Egoizm i zapatrzenie we własne interesy nas dzielą. Dochodzi do profanacji krzyża. Gdyby ktoś w islamie profanował Koran byłby wydany na niego wyrok śmierci. Nasza ojczyzna jest wypadkową naszych postaw moralnych - mówił ordynariusz diecezji radomskiej.
Około godziny 15 na Placu Konstytucji 3 Maja przedstawiciele Platformy Obywatelskiej rozdali mieszkańcom 500 flag narodowych. I choć widzieliśmy kandydatów na radnych i kandydata na prezydenta Radomia, nie zauważylismy by ktokolwiek z nich prowadził agitację wyborczą.
W podobnej, spokojnej atmosferze, poczty sztandarowe, kombatanci, żołnierze, i mieszkańcy Radomia przyszli na Rynek w grupie, która wyruszyła spod resursy. Parlamentarzyści i lokalni politycy, tym razem ponad podziałami wspólnie z przybyłymi oglądali widowisko historyczne "Malowane Polski Zmartwychwstanie według Jacka Malczewskiego”. Piękne stroje, huk wystrzałów i salw. Była to artystyczna opowieść o okresie niewoli narodowej i kulminacyjnym momencie odzyskiwania przez Polskę niepodległości w latach Wielkiej Wojny, widzianych oczami wielkiego malarza, radomianina Jacka Malczewskiego.
- Stres, tempo ogromne, adrenalina, ale jeśli chodzi o sam dzień 11 listopada to czuję satysfakcję i radość z tego co wydarzyło się 92 lata temu. Nasze widowisko to bardzo dobry sposób by pamiętać o tej rocznicy – powiedział nam autor inscenizacji Przemysław Bednarczyk.
- Mamo, jak się skończy to podejdziemy pod pomnik! Fajnie strzelali! Wezmę sobie jedną łuskę, muszą tam leżeć – cieszył się 6-letni Franek. Mama z uśmiechem i próbuje szybko wytłumaczyć, że strzelają „ślepakami” ale rezolutny chłopczyk wie swoje i z zaciekawieniem dalej ogląda pokaz. - Przyszłam z dzieckiem, jak inni. Niech obejrzy to, o czym rozmawialiśmy w domu. Za rok też będziemy i także będziemy rozmawiać o naszej historii – obiecuje Cynthia, mama Franka.
Bartek Olszewski