Odzyskanie niepodległości w żywych obrazach wg Malczewskiego

11 listopada 2010
W chłodzie, jedni w zadumie, inni radośni, radomianie tłumnie przybyli na obchody Święta Niepodległości. Starsi, młodzież i małe dzieci pod Pomnikiem Czynu Legionowego na Rynku uczestniczyli w wieczornej uroczystości.

 

Rynek drżał od wystrzałówWcześniej jednak, przed południem, w kościele garnizonowym podczas mszy za ojczyznę biskup radomski Henryk Tomasik nawiązał do sytuacji w Polsce. - Teraz w kraju nie ma w nas jedności. Egoizm i zapatrzenie we własne interesy nas dzielą. Dochodzi do profanacji krzyża. Gdyby ktoś w islamie profanował Koran byłby wydany na niego wyrok śmierci. Nasza ojczyzna jest wypadkową naszych postaw moralnych - mówił ordynariusz diecezji radomskiej. 

Około godziny 15 na Placu Konstytucji 3 Maja przedstawiciele Platformy Obywatelskiej rozdali mieszkańcom 500 flag narodowych. I choć widzieliśmy kandydatów na radnych i kandydata na prezydenta Radomia, nie zauważylismy by ktokolwiek z nich prowadził agitację wyborczą.

Rozdawali flagi, potem przeszli na Rynek W podobnej, spokojnej atmosferze, poczty sztandarowe, kombatanci, żołnierze, i mieszkańcy Radomia przyszli na Rynek w grupie, która wyruszyła spod resursy. Parlamentarzyści i lokalni politycy, tym razem ponad podziałami wspólnie z przybyłymi oglądali widowisko historyczne "Malowane Polski Zmartwychwstanie według Jacka Malczewskiego”. Piękne stroje, huk wystrzałów i salw. Była to artystyczna opowieść o okresie niewoli narodowej i kulminacyjnym momencie odzyskiwania przez Polskę niepodległości w latach Wielkiej Wojny, widzianych oczami wielkiego malarza, radomianina Jacka Malczewskiego.

- Stres, tempo ogromne, adrenalina, ale jeśli chodzi o sam dzień 11 listopada to czuję satysfakcję i radość z tego co wydarzyło się 92 lata temu. Nasze widowisko to bardzo dobry sposób by pamiętać o tej rocznicy – powiedział nam autor inscenizacji Przemysław Bednarczyk.

- Mamo, jak się skończy to podejdziemy pod pomnik! Fajnie strzelali! Wezmę sobie jedną łuskę, muszą tam leżeć – cieszył się 6-letni Franek. Mama z uśmiechem i próbuje szybko wytłumaczyć, że strzelają „ślepakami” ale rezolutny chłopczyk wie swoje i z zaciekawieniem dalej ogląda pokaz. - Przyszłam z dzieckiem, jak inni. Niech obejrzy to, o czym rozmawialiśmy w domu. Za rok też będziemy i także będziemy rozmawiać o naszej historii – obiecuje Cynthia, mama Franka.

Bartek Olszewski