Opel Astra IV: Nowe szaty Królowej!
Właśnie przeżyłem kilkaset kilometrów z nową IV generacją Opla. Poprzednia wersja była stylistycznie zadziorna.
Najnowsza Astra jest jak „Bolero” Ravela, płynna, subtelna. Lekkie, acz zdecydowanie linie płyną wzdłuż całego nadwozia by zatrzymać się tam, gdzie mamy bagażnik. Nowa Astra również ma kufer, wejdzie tam kilka walizek, ale to mnie nie interesuje, bowiem ta Astra ma cudowny zadek! Nie wypada tak mówić – trudno, jednak to prawda: tył królowej jest „szeroko otwierający oczy”!
To samo czujesz za kierownicą Opla. Jeździłem wersją lepiej wyposażoną (wersja standardowa kosztuje 58 500zł). Miałem więcej chromu na zewnątrz, a wewnątrz: nawigację, podłączyłem iPod’a, miałem komputer pokładowy, tempomat, bluetooth, DVD, różne czujniki, i można długo wymieniać (choćby system czytający znaki drogowe), jednak: wszystko wygląda tak, jakby Opel zamontował wewnątrz jeden spory telewizor LCD i ustawił go na mój ulubiony program.
Czułem się świetnie w tej generacji Astry. W dodatku fotele: miałem te droższe, ale warto wydać pieniądze, bo świetnie i wygodnie opiekują się kierowcą i pasażerami. Niestety, jest minus, gdy chcesz ustawić kąt oparcia, sięgasz do dźwigienki bardzo blisko sąsiadującej z mocowaniem pasa bezpieczeństwa: uwaga na palce a w szczególności na… tipsy! Lecz gdy już ustawiłem fotel i kierownicę czułem się doskonale. Jak w kokonie.
Całość sprawia wrażenie, jakby odlanego i ukształtowanego z jednego solidnego stopu. Po raz pierwszy prowadząc samochód kompaktowy czułem się jakbym jeździł czymś z wyższej półki. Nawet sławne Oplowskie odcienie koloru czarnego nie rażą swą barwą a nocą: pokochacie nową Astrę! Nie tylko za rozbierający nastrój podświetlenia lewarka zmiany biegów.
Przy okazji: jeszcze nie prowadziłem kompaktowego Opla, w którym biegi tak precyzyjnie „wchodziły”, w którym zawieszenie tak dobrze i cicho pracowało. W tym „królewskim kokonie” wręcz lekko stabilnie oraz pewnie suniesz po drodze. Nie męczyłem królowej, nie wyciskałem „siódmych potów”, poczekajmy na wersję OPC.
Jestem zdania, iż nie można „męczyć” auta na polskich drogach, bo nie ma gdzie. Tym bardziej, gdy producent montuje głupi elektroniczny guzik pełniący rolę hamulca ręcznego. W moim samochodzie, pod przednią maską spokojnie mruczał silnik o pojemności 1.6. W cyklu mieszanym, przy sporym szczęściu poza miastem (mowa o radarach) spalił ponad 7 litrów benzyny.
Opel proponuje do nowej Astry kilka jednostek napędowych. Od 1.3 ecoFLEX do dwulitrowego diesla. O wiele dłuższa jest lista wyposażenia dodatkowego: zaiste jest imponująca! Zachęcony skorzystałem z konfiguratora na stronie internetowej Opla. Niestety, szybko odwróciłem wzrok, bowiem moje wymarzone auto kosztowało ponad 90.000 zł. Wybaczcie, ale to za wiele jak za kompakt, niemniej znajdą się i tacy, którzy przeznaczą taką furmankę pieniędzy.
Zachód Europy już oszalał na punkcie tego samochodu! Fabryka by nadążyć, uruchamia trzecią zmianę! Jeździłem wszystkimi generacjami Astry i moim zdaniem, ta najnowsza jest absolutnie najlepsza. W dodatku królowa wyjeżdża z polskich zakładów i pobudzony patriotyzmem gotów jestem ruszyć z dzidą na każdego, kto podniesie dłoń na Astrę IV generacji.
Jak wiemy Niemcy potrafią zadbać o swoje auta. Nie tak dawno pani kanclerz Angela Merkel stwierdziła, że gdy dali pożyczkę na ratowanie Opla, to żaden Niemiec nie zapłacił za to centa. Pani kanclerz swoją drogą to też niezły (mówiąc motoryzacyjnie) model… a jak wygląda Astra: idźcie do dealera i na zasadzie kupił nie kupił, dotknijcie nową królową. Warto poznać kanclerzową, przepraszam: królową!
Więcej informacji, radomski dealer Opla - Dixi Car: www.dixi-car.pl
Dane techniczne, ceny, konfiguracja: www.opel.com.pl
Bartek Olszewski, RAA