Ostra kampania sprzed… czterech lat
Wybory do parlamentu przed czterema laty odbyły się 21 października. Na miesiąc przed tym terminem kampania wyborcza nie tylko dopiero się rozkręcała, ale szła już w najlepsze. Tuż po zarejestrowaniu list kandydatów, startujący do sejmu - wtedy jeszcze z list Lewicy i Demokratów - Marek Wikiński zaproponował Platformie Obywatelskiej, by oba ugrupowana jednym frontem poparły się w walce o mandaty senatorskie. - Zarówno LiD, jak i Platforma wystawiają tylko po jednym kandydacie do senatu, dlatego nie powinniśmy rozpraszać głosów. Tym samym zablokujemy PiS-owi drogę do wzięcia dwóch mandatów - argumentował. Ale kandydat PO Andrzej Łuczycki odpowiedział: - Cieszę się, że moja praca jako senatora Rzeczpospolitej Polskiej jest dobrze oceniana przez działaczy LiD. Dzielą nas jednak zbyt duże różnice światopoglądowe i programowe, aby było możliwe porozumienie o wspólnym popieraniu kandydatów do Senatu RP.
Kto miał rację? PiS - przypomnijmy - wziął dwa mandaty senatorskie, Łuczycki do senatu nie wszedł. Nie pomogło mu wsparcie odwiedzającej Radom Hanny Gronkiewicz-Walz. Prezydent Warszawy nie zostawiła wtedy suchej nitki na PiS-ie, Jarosławie Kaczyńskim i Marku Suskim. Jednocześnie grała na emocjach: - W Radomiu w 1946 roku urodził sie mój mąż. Moja teściowa ukończyła gimnazjum Chałubińskiego, a teść - Konopnickiej. Pradziadek męża leży na cmentarzu przy ul. Limanowskiego - wyliczała podczas konwencji PO w Radomiu.
Ba, Łuczyckiemu nie pomógł też ani senator Krzysztof Piesiewicz (zrezygnował z ponownego startu), ani poseł Bronisław Komorowski (dzis prezydent RP). Obaj partyjni koledzy 17 października odwiedzili ówczesnego senatora w szpitalu, gdzie trafił po wypadku, jakiemu uległ rozlepiąjąc wyborcze plakaty. Tematem konferencji prasowej w szpitalu (!) była oczywiście prywatyzacja szpitali, którą PiS straszył w kampanii. - Proszę się zapoznać z projektem ustawy autorstwa PiS o ZOZ-ach, który przewiduje ich przekształcenia w spółki kapitałowe. Ale my nie czynimy PiS-owi z tego zarzutu, bo 90 proc. lekarzy rodzinnych jest już sprywatyzowanych, a stomatologia w 100 procentach. Oczekujemy od PiS-u wyłącznie mniejszej dozy hipokryzji. Faryzeusze mogliby się uczyć od PiS-u, mogliby brać u nich korepetycje – komentował Komorowski. Natomiast senator Krzysztof Piesiewicz zachowanie politycznych przeciwników nazwał „obrzydliwością”. - Mówią ludziom, że jak szpitale będą prywatne, to oni nie będą mieli się gdzie leczyć. To typowa komunistyczna propaganda – argumentował.
Zanim Łuczycki trafił do szpitala, zaproponował kandydatom do senatu debatę o problemach Radomia i regionu, ale na jego apel odpowiedział tylko Jarosław Kowalik z Unii Polityki Realnej. Podobnie wcześniej - bez skutku - "wyzwanie" rzucił Markowi Suskiemu (PiS) Marek Wikiński (jeszcze LiD).
Ostre starcia i sąd
Do ostrego starcia Kopacz - Suski doszło podczas debaty kandydatów do parlamentu w WSH. Tematem dyżurnym była "prywatyzacja" służby zdrowia, ale rykoszetem oberwało sie także dziennikarce "Gazety Wyborczej". Ta prowadząc dyskusję spytała Suskiego o ukaranie posłanki Marzeny Wróbel za to, ze podczas jednego z głosowań w sejmie nie podniosła ręki tak samo jak cały klub PiS. Podczas debaty ogromną aktywność wykazywali będący na sali zwolennicy PiS, w tym ówcześni radni. Krzyczeli do Ewy Kopacz: - Czy jest pani ta osobą, na którą powoływała się posłanka Sawicka? Czy jest pani z jej grupy?
Kolejna odsłoną tego konfliktu była zapowiedź przyszłej minister zdrowia, że pozwie Suskiego za treść jego telewizyjnych spotów wyborczych. Kopacz zarzuciła mu kłamstwo, kiedy twierdził, że jest zainteresowana prywatyzacją służby zdrowia, ponieważ chce się uwłaszczyć na majątku szpitali.
Do ataku Suskiego na Kopacz nawiązał też Donald Tusk, który odwiedził Radom tuż przed wyborami. - Nie można być uczciwym politykiem, jeśli jest się damskim bokserem - skomentował przewodniczący Platformy (dziś premier).
Jednak największa batalia o wyborców rozegrała się w sądzie pomiędzy Ewą Kopacz (PO) a Krzysztofem Sońtą. Kandydat PiS zażądał, by liderka PO „nie rozpowszechniała informacji
dotyczących rzekomego zrywania i niszczenia jej plakatów wyborczych” i przeprosiła go na łamach lokalnej prasy. Uzasadniał, że
jego dobre imię zostało naruszone.
Sońta sprawę przegrał i Ewa Kopacz go nie przepraszała. Sam jednak wszedł do sejmu z odległej, siódmej pozycji na liście. Kopacz jako "jedynka" PO nie miała z tym żadnych problemów, zgarniając najwięcej głosów spośród wszystkich kandydatów. Wkrótce objęła resort zdrowia. Jej partia wygrała wybory, ale w okręgu radomskim zdobyła tylko trzy mandaty poselskie, a Łuczycki nie powtórzył wyniku sprzed dwóch lat (wybory w 2007 r. były przedterminowe). Platformę w naszym okręgu pokonał PiS - ma dwóch senatorów i czworo posłów.
Jak będzie 9 października?
Przypomniała: Bożena Dobrzyńska