Oszuści „pożyczają” pieniądze od starszych ludzi
Jak informuje Justyna Leszczyńska z KMP w Radomiu, ostatnio takie
przypadki miały miejsce w okolicach magistratu. - Najpierw były pytania o
drogę do szpitala i opowieści o chorych krewnych. Następnie przestępcy
poinformowali, że na leczenie potrzebne są szybko pieniądze. Tymczasem
oni - zapewniali - mają przy sobie tylko dolary i nie mają teraz czasu,
ani możliwości ich wymiany. Dlatego proszą o szybką pożyczkę, a w zamian
oddadzą większą kwotę - opowiada leszczyńska. Dodaje, że sprawcy
pokazywali staruszkom tzw. zastaw, który mieli zostawić do momentu
oddania gotówki. Była to saszetka pełna dolarów. - Jednak, jak łatwo się
domyśleć, waluty tam nie było, a już na pewno prawdziwych banknotów -
podkreśla Leszczyńska.
Gdy przestępcy dotarli już z ofiarą do domu, w jednym przypadku
poprosili o pożyczenie 1 200 złotych, a ponieważ poszkodowana nie miała
takiej kwoty w domu, wypłaciła z banku najprawdopodobniej wszystkie
swoje oszczędności i dała około 9 tys. zł. W drugim przypadku
staruszek pożyczył 3 tys. złotych ujawniając przy tym, gdzie trzyma
pieniądze. Podczas, gdy jeden ze sprawców podawał mężczyźnie wodę, drugi
z domowej skrytki ukradł 19 tys. zł.
Kolejna pouczająca historia to oszustwo na tzw. wnuczka. - Do 80-latki
zadzwoniła kobieta podając się za jej córkę i prosząc o pieniądze, które
są jej niezbędne w tym momencie. Staruszka na początku nie wierzyła, że
rozmawia z córką, ale kobieta przekonała ją że jest przeziębiona,
dlatego ma zmieniony głos. Powiedziała, że po pieniądze zaraz przyjdzie
jej znajoma. Była nią kobieta romskiego pochodzenia, której 80-latka
przekazała 20 tys. zł. Po chwili „córka” zadzwoniła ponownie twierdząc,
że potrzebna jest większa kwota. Wtedy w domu pojawiła się inna kobieta i
odebrała jeszcze 22 tys. zł w różnych walutach, a wychodząc zapytała
czy staruszka posiada jakieś złoto - relacjonuje Justyna
Leszczyńska.
Policjanci ostrzegają, że często oszuści podają się za pracowników
administracji, spółdzielni mieszkaniowych, wszelkiego rodzaju
„fachowców” przysłanych przez spółdzielnie w celu naprawienia usterki,
itp. - Zwykle są to dwie osoby i podczas gdy jedna z nich zajmuje
rozmową potencjalną ofiarę, druga rozgląda się po mieszkaniu w
poszukiwaniu cennych łupów. Czasami taka wizyta jest tylko rozpoznaniem
terenu. Przestępcy sprawdzają w ten sposób czy z kimś starsza osoba
mieszka i co ewentualnie można od niej skraść - tłumaczy J.
Leszczyńska.
Policja niezmiennie także radzi: nie dawajmy pieniędzy osobom, które
telefonicznie podają się za członków rodziny lub proszą o przekazanie
pieniędzy przez osoby pośredniczące. Należy sprawdzić, czy jest to
prawdziwy krewny, dzwoniąc do niego. Nie ufajmy także obcym, przypadkowo
poznanym ludziom, którzy zaczepiają nas na ulicy i proszą o pożyczki.
Osoby odwiedzające nasze mieszkania prośmy o wylegitymowanie się. W
razie wątpliwości - dzwońmy na policję.
(kat)