Pejzaże Witolda Kowalskiego
A malować je, bardzo lubi. - I to robię – mówił podczas wernisażu zaskoczony liczną obecnością miłośników swej twórczości. - Przenoszę na płótno to, co widzę.
Bardziej wtajemniczonym wiadomo, że Kowalski jest także zapalonym cyklistą. To właśnie podczas licznych podróży rowerowych, m.in. po Puszczy Kozienickiej fotografuje, robi szkice, które są potem inspiracją, gdy rejsetruje obrazy przy pomocy pędzla. A potrafi znakomicie uchwycić ulotnośc, klimat, przemijanie.
Witold Kowaliski poświęcił pejzażowi prawwie 35 lat życia i on właśnie zdominował pozostałe dwa kierunki jego zainteresowań: portret oraz martwą naturę. Jak pisze w katalogu do wystawy jej komisarz Elżbieta Raczkowska: „każdorazowo traktował go bardzo osobiście; wytyczał przed sobą nowy cel, nowy motyw, który w połączeniu z samym już procesem twórczym odczytujemy jako jedną z nadrzędnych wartości w sztuce”. I dodaje: „ Z tematycznie zwyczajnych, wydawłoby się, fragmentów przyrody maluje autor obrazy liryczne, nastrojowe, kompozycyjnie syntetyczne, traktując je z wyjątkową lekkością”.
Na wystawie artysta prezentuje kilkadziesiąt obrazów; niemal wszystkie powstały w ciągu dwóch ostatnich lat.