Performance po radomsku: festiwalowi artyści napadnięci
Jak relacjonował nam dyr. Belowski - performer z Czech Frantisek Kowolowski i kurator festiwalu Bartosz Łukaszewicz wyszli dziś około godz. 7 z hotelu "Iskra' na Plantach na papierosa. - Siedli na ławce i rozmawiali. W pewnej chwili podszedł do nich mężczyzna i "wystrzelił" z broni z gazem pieprzowym - Bartka trafił w głowę, a Franka centralnie, po oczach. Obaj zostali pobici. Nie pamiętają szczegółów, bo w takiej sytuacji to trudne, ale na pewno zaatakował ich więcej niż jeden napastnik. Zostali jeszcze obmacani, a ponieważ nie mieli nic przy sobie - uciekli - opowiada Belowski. Dodaje, że policjanci, którzy przyjechali zaalarmowani przez obsługę hotelu nikogo nie znaleźli, a taksówkarze z pobliskiego postoju zapewniali, ze nic nie widzieli.
- To cholerne świństwo - Belowski nie szczędzi ostrych słów. Jego zdaniem o tym zdarzeniu będzie się mówiło w Czechach, na Słowacji, na Węgrzech, z którymi to krajami Elektrownia planuje szerszą współpracę i chce ubiegać się o pieniądze z tzw. funduszu wyszehradzkiego. - Tym bardziej to przykre, że artyści uczestniczący w festiwalu byli zachwyceni wcześniejszym przyjęciem w Radomiu - zapewnia wicedyrektor Elektrowni.
Czeski artysta wyjechał z Radomia, bo przyjechał tu większa grupą, która nie mogła na niego dłużej czekać. Bartosz Łukasiewcz dochodzi do siebie w hotelu. - Ma opuchniętą twarz, a oczy pieką i bolą - tłumaczy Belowski.
Oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Radomiu Andrzej Lewicki potwierdza, że zdarzenie miało miejsce. - Zaprzeczam jednak, że doszlo do pobicia. Przecież żaden z panów nie jest w szpitalu. Mężczyzna, który podszedł do artystów chciał, by dali mu złotówkę, a gdy tamci odmówili "psiknął" w nich gazem - informuje. Zaznacza, że policjanci spenetrowali okoliczny teren, ale nikogo podejrzanego nie znaleźli. - Tym bardziej, że poszkodowani nie podali dokładnego rysopisu napastnika - zaznacza Lewicki. Obiecuje, że więcej na temat zdarzenia będzie być może wiadomo jutro, kiedy sporządzona przez interweniujących policjantów notatka trafi do odpowiednich służb.
Bożena Dobrzyńska