Pieprzny przymiotnik, burmistrz i złotówka

24 lutego 2009
Burmistrz Pionek ma przeprosić radomian. Jeśli tego nie zrobi, Romuald Zawodnik spotka się z radnymi w sądzie. Poszło o nazwanie Radomia "pieprzonym". Burmistrz przysłał... złotówkę


Tak postanowili podczas wczorajszej sesji Rady Miejskiej. Burmistrz Pionek wyraził się o naszym mieście: "pieprzony Radom" jesienią podczas sesji rady. Do dowodu winy Romualda Zawodnika dotarł – jak sam mówi z opóźnieniem, bo długo nie mógł doczekać się wglądu w dokumenty – radomski radny Krzysztof Gajewski.

- Najpierw burmistrz nazwał mnie kapusiem. Pojechałem więc na sesję do Pionek i powiedziałem tam, co o tym myślę. W odpowiedzi otrzymałem list od burmistrza z żądaniem bym go przeprosił. Potem dowiedziałem się, ze podczas sesji Zawodnik użył epitetu „pieprzony Radom”. Wyraził się tak, wyjaśniając radnym, że nie ma pieniędzy na delegacje, a został zaproszony na jakieś uroczystości w Radomiu – opowiada Gajewski. Tym razem to on domagał się, by Zawodnik uderzył się w piersi, a jako zadośćuczynienie wpłacił na konto miasta złotówkę za każdego obrażonego radomianina. Razem około 230 tys. złotych.Gajewski: jestem dumny z Radomia

- Oczywiście nie chcę doprowadzać tego pana do bankructwa i by ta obelga tyle go kosztowała, ale jakaś forma rekompensaty nam się należy – twierdzi Gajewski.

Podczas wczorajszej sesji argumentował: - Słyszałem już, że jesteśmy miastem warchołów, potem miastem upadłym i straconych szans, a nawet czerwonym. Ale ja jestem dumny z mojego Radomia, a jego herb zawsze noszę w klapie marynarki – podkreślał radny.

Gajewskiego oburzył też sposób, w jaki Zawodnik próbował załatwić sprawę – przesłał do redakcji jednej z gazet i do przewodniczącego Rady Miejskiej w Radomiu list. - W pierwszej części rzeczywiście są tam przeprosiny. Burmistrz zaprasza też radomian do „sąsiedniego” miasta, szczególnie na jesienne otwarcie toru wyścigowego. Jednak zaraz potem jest informacja, że przesyła złotówkę dla pana Gajewskiego. Tę złotówkę na dodatek dołącza do listu – pokazuje Dariusz Wójcik.Zawodnik: zapraszam do Pionek

Sam przewodniczący, choć oburzony postawą burmistrza, uważał, że rada nie powinna wnosić sprawy do sądu. - Ten pan ma problemy emocjonalne. I mam nadzieję, że już niedługo wojewoda rozwiąże je pozbywając się pana Zawodnika ze stanowiska. Nie powinniśmy się zniżać do jego poziomu – argumentował przewodniczący.

Jednak radomscy radni byli innego zdania. Zobowiązali przewodniczącego do „wyegzekwowania zadośćuczynienia” wysyłając najpierw pismo przedprocesowe z żądaniem przeprosin w lokalnych mediach. A jeśli to nie poskutkuje  - skierowania sprawy do sądu.

Bożena Dobrzyńska