Zabieg przeprowadził dr Jarosław Łyczek
- W miejsce, gdzie znajduje się guz wbijane są- oczywiście w znieczuleniu - metalowe igły, w które wprowadzone jest źródło promieniowania. W zależności od tego jak dużo jest tych igieł, jak duży jest ten guz, te igły tkwią w tym miejscu przez kilkanaście minut i źródło promieniotwórcze generuje odpowiednią ilość promieniowania. Jest to bardzo wysoka dawka, ale pozwala to na ograniczenie czasu leczenia, w tym przypadku akurat o tydzień. Pomijając oczywiście fakt, że jest oszczędzona skóra, czyli nie ma tzw. odczynu popromiennego. Dzisiaj tylko opatrunek i praktycznie można wracać nawet do pracy - tłumaczy dr Jarosław Łyczek. Podkreśla, że pacjentki poddawane takim zabiegom muszą być wcześniej zdiagnozowane. - Co jeszcze raz przekonuje do tego, by się badać, bo te guzki nie powinny być większe niż 2 - 2,5 centymetra. Tylko wtedy możemy stosować brachyterapię. A to skraca okres leczenia z pięciu tygodni do czterech dni - zaznacza dr Łyczek. Dodaje, że pacjentka pochodzi z Warszawy, gdzie na taki zabieg musiałaby czekać kilka tygodni, a w Radomiu jest on wykonywany niemal od razu. - Pacjentki z taką chorobą, w tym stadium mają ponad 97 proc. szans , ze nigdy nie będą miały wznowy miejscowej, choć nie zabezpiecza to całkowicie przed rozsiewem. Ale są jeszcze leczone dodatkowo chemioterapię - wyjaśnia lekarz.
Kilka dodatkowych szczegółów dotyczących zabiegu zdradza technik radiologii Łukasz Pruszyński. - Samo napromieniowanie trwało 2 min. i 30 sek. , natomiast cały proces zakładania aplikatorów około 30 minut - mówi. Pacjentka miała dwukrotnie wykonaną tomografię komputerową - przed i po zabiegu, a obraz został przekazany do odczytu fizykom. - Dokonali oni pewnych obliczeń, jaki ma być rozkład dawki w guzie i w okolicy guza, po czym taki plan trafił na aparat, do którego została podłączona pacjentka i zostało wprowadzone źródło i zmiana była napromieniowana - opisuje Pruszyński. Zapewnia, że pacjentka czuje się dobrze i jeszcze dzisiaj opuści szpital.
Zdaniem dyrektor RCO Doroty Ząbek pierwszy zabieg brachyterapii pokazał, że szpital jest przygotowany do świadczenia pełnego zakresu usług radioterapii. - Już wykonujemy zabiegi teleterapii, a teraz doszedł kolejny rodzaj - przypomina dyrektor.
Koszt wykonania dzisiejszego zabiegu - około 10 tys. zł - pokryło Centrum Po 4 lipca będzie wykonywać je w ramach kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Bożena Dobrzyńska
Fot. RCO Radom
Polega na umieszczaniu źródła promieniowania w środku guza lub w jego okolicy. Dzięki temu oszczędzane są sąsiednie narządy, które nie są niszczone przez naświetlanie. Główną zaletą brachyterapii jest jej precyzja. Promieniowanie trafia prosto do guza. W Radomskim Centrum Onkologii kierownikiem radioterapii jest Dr Jarosław Łyczek specjalizujący się właśnie w brachyterapii.