Piknik Naukowy. Jak zrobić zielony płomień? Jak zbudować robota z klocków Lego?
3 czerwca 2017
Jak się nauczyć? Najlepiej dotknąć, sprawdzić, spojrzeć przez mikroskop, przeżyć i doświadczyć samemu. I z takiej możliwości skorzystały setki osób – małych, średnich i dużych podczas ósmego już Radomskiego Pikniku Naukowego.
Na placu przed urzędem miejskim na Żeromskiego stanęło kilkadziesiąt laboratoriów: chemicznych, fizycznych, mechanicznych zorganizowanych głównie przez radomskie szkoły, ale także uczelnie wyższe i firmy. Kolejne stanowiska z atrakcjami czekały w gmachu Corazziego: chętni rozwiązywali zadania matematyczne, tworzyli roboty z klocków Lego, bawili się w małego elektronika. Do tego występy artystyczne i wycieczki, m.in do "Kochanowskiego", gdzie znajduje się Wahadło Foucaulta i do 42. Bazy Lotnictwa Szkoleniowego na Sadków. Kolejka ustawiała się do stoiska, gdzie grawerowano na indywidualne zamówienie "nieśmiertelniki".
Oryginalne propozycje przedstawiły szkoły artystyczne i zawodowe: uczennice "plastyka" nie tylko rysowały portrety na zamówienie, ale także przeistoczyły się w żywe modelki znane z obrazów mistrzów, pedagodzy z dawnej "odzieżówki" pomagali dzieciakom tworzyć projekty i wykonywać je na T-shirtach.
Uczniowie z PG nr 14 co godzina zapraszali na specjalne prezentacje, zarówno chemiczne, jak i... taneczne. - Prezentujemy modele różnych cząsteczek - każdy ma możliwość jej zbudowania. Podczas nauki, kiedy rysujemy wzory strukturalne to jest to wszystko na papierze, płaskie, natomiast budowanie takiej cząsteczki daje możliwości przestrzenne i wtedy widzimy, jak to rzeczywiście wygląda - tłumaczy Renata Jesionek, nauczycielka chemii.
Ale o wiele atrakcyjniej wyglądały pokazy w wykonaniu uczennic. - Jedno nasze doświadczenie to "zielony płomień" z użyciem kwasu borowego. Ten kwas dodawałyśmy do probówki i zalewałyśmy etanolem, następnie dodawałyśmy kwas siarkowy "sześć", który był katalizatorem tej reakcji, żeby ona po prostu przebiegła szybciej. To powodowało zapalenie się płomienia - objaśnia Julia Nowak, która swa przyszłość wiąże z chemią właśnie. - Przy wylocie probówki zbierał się tlenek boru, który podpaliłyśmy, a bor barwi płomień na zielono - dodaje nauczycielka.
Równie widowiskowo wyglądała "lokomotywa". - Perhydrol, czyli nadtlenek wodoru, reagował z tlenkiem manganu "cztery", który też był katalizatorem i szybka reakcja daje efekt pary i dymu, podobnych do tych wydobywających się z komina lokomotywy - opowiadają młode chemiczki.
- Jest naprawdę fajnie! Co mi się najbardziej podoba? Hm... Jednak chyba roboty z Lego, chociaż to nie jest dla mnie rzecz nowa. Chodzę na zajęcia z programowania takich robotów - mówi 10-letni Olek.
bdb
Więcej zdjęć w Galerii