Po happeningu zgoda?

26 lipca 2010
- Jako pierwszy składam propozycję przyjaznej współpracy – wyciągam rękę do zgody - oświadcza Jakub Kluziński. - Przyjmuję, pod warunkiem, że radny odetnie się od formy zaproszenia na happening - opowiada Marek Wikiński.


Marek Wikiński czuje się urażony

Przypomnijmy: sobotni happening pod gmachem Corazziego miał przypomnieć o 12. rocznicy likwidacji województwa radomskiego. Na zaproszeniach w formie nekrologu organizatorzy podpisali się jako "Radomianie". Zjawili się też: radny Jakub Kluziński (Kocham Radom) i Marek Wikiński (SLD) urażony tym, że na klepsydrze znalazło się jego nazwisko jako współodpowiedzialnego za likiwidacę woj. radomskiego. Posłowi towarzyszyli członkowie Federacji Młodych Socjaldemokratów . Doszło do wyraźnego podziału na dwa obozy, które wzajemnie się przekrzykiwały, m.in. skandowanymi hasłami. Sympatycy Kocham Radom gwizdali i wymachiwali transparentami z napisem "Wojewódzki Radom oddajcie nam go". Federacja Młodych Socjaldemokratów rozwinęła flagi i tworzyła tło posłowi Wikińskiemu.

Dziś Jakub Kluziński zamieścił na swym blogu oświadczenie. "Zawsze mam odwagę podpisywać wszystkie pisma, których jestem twórcą. Nigdy natomiast tych, na które nie miałem bezpośredniego wpływu lub formy, z którą się nie utożsamiam. Krytykowana forma zaproszenia na happening (podpisana „Radomianie”) mogła mieć wielu twórców. Nie pora o nich rozmawiać. Ważniejsza jest treść, jaką ulotka ze sobą niesie. Podpisuję się pod ideą happeningu. Ubolewam, że forma została odebrana zbyt osobiście. W żadnym razie nie wpisuje się to w moje zasady postepowania i, co się z tym wiąże, podważanie godności osobistej. Nie robię i nie zrobię nic, co nie służy Radomiowi. Emocje nie powinny przysłaniać najważniejszych kwestii, w tym przypadku odzyskania rangi województwa dla Radomia" - napisał radny stowarzyszenia Kocham Radom.

Kluziński podkreślił, że ceni sobie dorobek i osobę posła Marka Wikińskiego i mandat zaufania, jakim został obdarzony przez wyborców. "Wyrażam przekonanie, że z jego dotychczasowej praktyki mogę się wiele nauczyć, bezdyskusyjna wiedza i doświadczenie parlamentarne mogą sprzyjać podejmowaniu wspólnych działań dla dobra Radomia i jego mieszkańców. Zatem jako pierwszy składam propozycję przyjaznej współpracy – wyciągam rękę do zgody" - stwierdza Kluziński zapraszjąc do współpracy "w imię wspólnych działań".

- Wyciągam rękę do zgody - mówi Kluziński

Dlaczego obaj panowie nie doszli do porozumienia jeszcze w sobotę? - zapytaliśmy. - Było za dużo emocji, odniosłem wrażenie, że grupa towarzysząca posłowi Wikińskiemu przyszła na jakąś konfrontację. A prezcież to nie był happening przeciwko posłowi Wikińskiemu. Dopóki tego nie było widać, trudno było także o rozmowę - tłumaczy Jakub Kluziński, Uważa, że spór z posłem powstał z niezrozumienia intencji. - Teraz można zanalizować to na chłodno - twierdzi. Jak przekonuje, rozumie, że dla kogoś forma zaproszenia mogła być zbyt ostra. - Wprawdzie nie stoję za tym nekrologiem, ale w jakimś stopniu biorę za niego odpowiedzialność - przyznaje radny.

- Oczekuję od poważnego człowieka jakim jest pan Jakub Kluziński, że odetnie się od formy zaproszenia na skądinnąd cenną inicjatywę - upiera się poseł Marek Wikiński (SLD). Zapewnia, że jest gotowy do merytorycznej rozmowy zgadzając się, że w sobotę nie było szans na wymianę argumentów. Choćby przypomnienie, że wraz z posłem AWS Stanisławem Iwanickim był za utworzeniem województwa kielecko-radomskiego. - Ale ani ówczesny prezydent Radomia Ryszard Fałek, ani wojewoda radomski Kazimierz Wlazło nie byli w stanie przełamać uprzedzeń kielecko - radomskich. A mielibyśmy dziś taki układ jak w województwie lubuskim, gdzie istnieje podział władzy pomiędzy Zieloną Górą i Gorzowem Wielkopolskim, czy pomiędzy Torniem i Bydgoszczą - wyłuszcza Wikiński. Uważa, że dzisiaj jedyną szansą jest wydzielenie statystyczne Warszawy z Mazowsza. - Ale teraz bedziemy musieli podzielić się np. tak - w Radomiu marszałek, w Płocku wojewoda. w Siedlcach przewodniczący sejmiku - mówi poseł SLD. 

Bożena Dobrzyńska