Pobłażliwych nauczycieli się nie pamięta…
Mianowicie, jak nauczyciele wspominają... swoich nauczycieli?
- Przede wszystkim pana Rzygockiego, który uczył przysposobienia obronnego w liceum. Był bardzo rygorystyczny. Do tego stopnia, że klasa na baczność musiała stać na przerwie. Kiedyś, podczas musztrę latała osa. Chciałam ją odgonić i za karę dostałam pięć okrążeń wokół boiska. Ale bardzo mile to wspominam. Był też nauczycielem sprawiedliwym. Umiał wyegzekwować od uczniów wszystko to co jest dobre. Chyba mogę brać z niego przykład. Staram się wyszukać i wydobyć na zewnątrz to, co jest dobre w moich uczniach. Miałam też nauczycieli, którzy bardzo pobłażali, ale ich nazwisk nie pamiętam... – opowiada Ewa Osińska z ZSZ im. Kilińskiego w Radomiu.
- Chyba byłam grzeczną uczennicą a nauczycieli wspominam bardzo sympatycznie. Mam z nimi kontakt! Bardzo cenię te relacje, one pomagają i procentują. Teraz sama uczę matematyki, mój zawód jest wesoły, rozwojowy, miły – zapewnia Marzena Węgiełek z PSP nr 34.
- Nauczycieli miałem wspaniałych. Szczególnie pamiętam pedagogów ze szkół Hubala (w szczególności historyka), ale i z okresu podstawówki również. Dzięki temu osiągnąłem to co osiągnąłem - także jestem nauczycielem. Mam szanse przekazywać wiedzę następnym pokoleniom. Nasz zawód wymaga cierpliwości, wyrozumiałości w stosunku do podopiecznych. To koło się zamyka i wszystko się kręci. W tym zawodzie trzeba pamiętać jak samemu było się uczniem – uważa Marian Błasiak z PSP nr 18 w Radomiu.
- Moją ulubioną nauczycielką, którą do tej pory pamiętam, jest pani Ela Stus. Uczyła mnie biologi w szkole podstawowej nr 29. To było wiele lat temu. Jej metody pracy, jej osobowość spowodowały, że poszedłem na studia biologiczne i je ukończyłem. Korzystałem z jej wzorców samemu ucząc, (z innych oczywiście także,) ale tę nauczycielkę w sposób szczególny cenię. Ja się nie wyróżniałem w szkole, jednak pani Ela po latach mnie pamięta – wspomina z usmiechem Leszek Pożyczka, dyrektor wydziału edukacji UM.
- Ja wyjątkowo z podstawówki pamiętam wychowawczynię. Przyszła gdy byłem w siódmej klasie. Byłem wtedy średnim uczniem. Gdy zaczęła mnie uczyć to tak mi zaimponowała, że w krótkim czasie stałem się najlepszy z matematyki, fizyki i chemii. Ona zdecydowała, że pokochałem w jakiś sposób naukę. Chciałem być dobry i to niewątpliwie dla tej nauczycielki - zaznacza wiceprezydent Ryszard Fałek. Prezydent wspomina również nauczycieli ze szkoły średniej i wybitnych naukowców ze studiów. W pamięci ma również nietypowe sytuacje z okresu swej nauki. – Pierwsze wagary trafiały się w szkole średniej. Później się okazało, że mamy dodatkowe kartkówki i zazwyczaj efekt był jeden: słabe oceny - mówi prezydent. Potem dzięki niemu klasa nie szła na wagary. - Przecież profesor i tak by znalazł takie pytania, żeby udowodnić, że źle zrobiliśmy uciekając z lekcji - mówi. Mile wspomina wycieczki w Karkonosze. - Mieliśmy młodą wychowawczynię, ona oprowadzała nas po górach – zdradza.
W Radomiu pracuje 3 704 nauczycieli. Zatrudnieni są w 67 szkołach różnych typów - podstawowych, gimnazjach, liceach ogólnokształcących, zawodowych, technicznych i artystycznych, edukują 37 768 uczniów.
(raa)