Pokazali co zmalowali
Młodzi artyści, szesnaście osób, głównie z Radomia i Warszawy malowało nasze miasto. Niektórzy nadal to robią, a obrazy trafiaja do Elektrowni przy Kopernika. Sam budynek jest tuż przed remontem i nikt nie wie jak długo jeszcze będziemy mogli oglądać, a nawet kupować prace widziane przez mlodych artystów.
Sama wystawa także jest nietypowa za sprawą performance Piotra Pasiewicza, artysty z Łodzi, który pomalował ścianę oraz... podłogę czarną gęstą farbą, tytułując wszystko „BIOart”. Zwiedzając, musimy więc patrzeć również gdzie postawić kolejny krok. – To jest dowolność artysty, a my jesteśmy przed remontem więc pozwoliłem. Zaakcentujmy ten moment, ostatniej wystawy w Elektrowni w tym kształcie. Efekty pracy pójdą z nami – mówił podczas wernisażu zastępca dyrektora Elektrowni Zbigniew Belowski.
Same prace młodych artystów ocenia krótko – Są bardzo różnorodne. Jesteśmy bardzo otwarci na wszelkiego typu inicjatywy – cieszy się dyr. Belowski.
Plener nie miał charakteru konkursu. Technika dowolna, niektórzy fotografowali ciekawe miejsca, by następnie je malować i przekazać swoją wizję Radomia. Materiały zapewnił organizator – Stowarzyszenie Kocham Radom. - Dziękujemy sponsorom, radomskim restauracjom, klubom gdzie odbywały się wernisaże, spotkania, happeningi. Gościliśmy artystów z Kielc, Warszawy, Łodzi, którzy prowadzili warsztaty - podkreślał prezes stowarzyszenia Jakub Kluziński.
W akcję włączyło się kino Helios, obrazy widzieliśmy w przejściu dworca PKP. - Miasto się podobało, usłyszałam mnóstwo pozytywnych słów – zapewnia Małgorzata Piróg, która otrzymała ciepłe brawa za zorganizowanie pleneru. - Efekt przeszedł wszelkie oczekiwania. Myślałem, że będzie to tylko plener, a było to półtoratygodniowe wydarzenie artystyczno–towarzysko–społeczne. - To wydarzenie historyczne dla nas, dla miasta i Elektrowni – zaznacza Jakub Kluźiński z Kocham Radom.
Kandydat na prezydenta zaznacza, troche żartem, że w kampanii wyborczej żadna z prac nie trafi na jej sztandary. - Obrazy pójdą na różne aukcje i cele charytatywne. Wykorzystamy je i powstanie np. kalendarz na przyszły rok. A za rok, mam taką nadzieję, kolejny plener artystyczny - zapowiada Kluziński.
Wróćmy na moment do „BIOart”-u i czarnych oleistych, szerokich różnorodności na podłodze Elektrowni. Nie dociekaliśmy, co artysta miał na myśli, ale co zrobić i czy w ogóle coś robić z butami? - To nie o to chodzi żeby zmywać, nic nie jest wieczne, niech to zostanie na podeszwach na tak długo jak chcą właściciele butów – uśmiecha się łódzki artysta.
Bartek Olszewski