Polityczny dwugłos o Fabryce Broni

Poseł Suski oznajmił na konferencji prasowej: - Jak się dowiedzieliśmy, wielkość ubiegłorocznych zamówień złożonych przez MSWi A spowodowała konieczność podzlecenia części prac w niemieckich zakładach zbrojeniowych pomimo, iż można było całość kontraktu wykonać w Polsce. Wystarczyło jedynie część zamówienia zlecić w tym roku, co pozwoliło by racjonalnie wykorzystać środki na zakupy broni i utrzymać ciągłość produkcji oraz zachować miejsca pracy w Łuczniku. Tego typu niegospodarne działanie świadczy co najmniej o braku umiejętności w zarządzaniu. W grudniu 2008 roku Departament Zaopatrzenia Sił Zbrojnych MON zrezygnował na zawarcie kontraktu w pierwszym kwartale bieżącego roku karabinków beryl. Prace nad realizacją tego kontraktu są już bardzo zaawansowane. Fabryka Broni liczyła, że zamówienia zostaną złożone, choćby z opóźnieniem. Niestety do tej pory Łucznik nie ma żadnych zamówień.
- To skandaliczne wystąpienie. Marek Suski krzyczy, by grać larum, ale to diabeł przebrał się w ornat i ogonem dzwoni– obrazowo komentuje Radosław Witkowski. Przypomina, że przetarg na dostawę broni dla CBA ogłosiła jeszcze ekipa PiS-u. - Ale warunki specyfikacji były takie, że o wyborze wykonawcy decydowały detale. P 99 z Radomia był o 1 dkg za ciężki i o 2 mm za szeroki. Jedyne co w tej sytuacji Platforma mogła zrobić, to zmienić specyfikację, tak by Fabryka Broni mogła wziąć udział w przetargu. W konsekwencji jednak 50 proc. zamówienia musiało być zrealizowane przez kontrahenta niemieckiego – wylicza poseł Witkowski. Dodaje, że przetarg dla CBA oraz dla policji wygrała austriacka firma Glock, a przetarg tez ogłaszał rząd Prawa i Sprawiedliwości.
- Fabryka Broni jest na zakręcie, ale nie można jej szkodzić opowiadając takie rzeczy jak poseł Suski – twierdzi R. Witkowski.
(bdb)