Posłanka nadal walczy o uczelnię

Parlamentarzystka Prawa i Sprawiedliwości przypomniała na konferencji prasowej dziennikarzom, że z jej inicjatywy zebranych zostało 5247 podpisów pod petycją do minister szkolnictwa wyższego w sprawie utworzenia w naszym mieście uczelni. - Niestety, mimo codziennych telefonów, które przez długi czas, wykonywał dyrektor mojego biura poselskiego do ministerstwa nie udało się nawet umówić na spotkanie z minister Kudrycką – żaliła się posłanka.
Dlatego teraz Marzena Wróbel zamierza wysłać list do minister Kudryckiej oraz premiera i przekonywać ich, że podpisy radomian wiele znaczą. - Utworzenie takiej szkoły to nie jest wymysł elit czy jednego człowieka. Tę propozycję popiera społeczeństwo – przekonuje Marzena Wróbel. W liście do rządu posłanka argumentuje m.in., że Radom jest: "czternastym pod względem liczby mieszkańców miastem w Polsce, i jedynym tego typu ośrodkiem, dysponującym tak znaczącym potencjałem demograficznym i rozwojowym, który nie ma uniwersytetu i kilku publicznych uczelni".
Marzena Wróbel zapowiedziała również, że zebranie pod petycja podpisy przekaże w godne miejsce, czyli do archiwum kurii diecezjalnej. Wyjawiła też, że o potrzebie utworzenia w Radomiu takiej uczelni rozmawiała jeszcze z biskupem Janem Chrapkiem. - Zapytał mnie wtedy, czy gdyby w 1976 roku Radom miał silne środowisko akademickie, robotnicy zostaliby tak strasznie zmaltretowani" - opowiadała Marzena Wróbel.
W podobnym tonie wypowiadał się obecny na konferencji przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" Ziemia Radomska Zdzisław Maszkiewicz. Uważa, że szkoła powinna nosić imię "Bohaterów Czerwca 1976 roku". - Aby dzieci bohaterów z tamtego okresu mogły zdobywać wiedzę na tej uczelni - uzasadniał.
Przypomnijmy: Politechnika Radomska chce przejąć dwa kolegia: nauczycielskie i języków obcych i na ich bazie utworzyć wydział albo katedrę filologiczną, a potem przekształcić uczelnię w uniwersytet. Posłanka Wróbel uważa, że nie stoi to na przeszkodzie w utworzeniu wyższej szkoły zawodowej.
(bdb)