Posłanka Wróbel: – Żenująca treść i forma

3 października 2013
- To impertynencka odpowiedź. Jestem zbulwersowana - mówi posłanka Marzena Wróbel (Solidarna Polska) o piśmie, jakie otrzymała od wiceprezydenta Ryszarda Fałka, gdy pytała o zwolnienia nauczycieli w radomskich szkołach.



 

Posłanka jest zbulwersowanaPrzypomnijmy: parlamentarzystka chciała wiedzieć, jak liczebne będą w tym roku szkolnym klasy w radomskich placówkach, ilu nauczycieli straci pracę i z iloma nie przedłużono umów zawartych wcześniej na czas określony.

- Na żadne z pytań nie dostałam konkretnej odpowiedzi. Pan Fałek  powołuje się na wypowiedź minister Szumilas o niżu demograficznym, a przecież to stanowisko było mocno kontestowane przez posłów PiS. A przecież w Radomiu prezydentem jest Andrzej Kosztowniak z Prawa i Sprawiedliwości - przypomina posłanka. Uważa, że Ryszard Fałek: "nie chce, albo nie potrafi rzetelnie odpowiedzieć, a wiec nie powinien zarządzać radomska oświatą". - Pan Fałek z aprobatą cytuje wystąpienie minister Szumilas, że realizowany będzie program wsparcia dla nauczycieli wart 100 mln zł. On tez był przez posłów PiS krytykowany. A ja chciałabym wiedzieć, czy chociaż milion dostana nauczyciele w Radomiu? - pyta Marzena Wróbel.

Posłanka czuje się dotknięta także uwagami wiceprezydenta, że jej pytania były mocno spóźnione, bo rok szkolny się już zaczął, i że  zainteresowała się problemami oświaty "na rok przed wyborami". - Owszem arkusze organizacyjne sporządza się w szkołach wcześniej, ale jeszcze na początku września wprowadza do nich korekty. Poza tym wcześniej zastępca prezydenta nie chciał odpowiadać na te pytania - tłumaczy posłanka Wróbel. Oburza się stwierdzeniem, że zainteresowała się problemami edukacji dopiero teraz. - To dla mnie bolesne, bo i pan Fałek, i pan Kosztowniak najlepiej wiedzą, że jako jedyna posłanka, wówczas PiS, protestowałam przeciwko zmianom, które obaj wprowadzali w Radomiu. I między innymi w wyniku tego protestu z wielu zmianom zrezygnowali - mówi Marzena Wróbel.

Posłanka zdziwiona jest też formą skierowanego do niej listu. - Pisałam do prezydenta, a odpowiedział mi wiceprezydent.  A przecież jeśli pisze parlamentarzysta, to powinien być wyraz indywidualnego szacunku, że odpowiada mu adresat – twierdzi  Marzena Wróbel, zapewniając, że otrzymuje pismo  z podpisem marszałka, czy ministra, choć wie, że odpowiedzi przygotowują wcześniej urzędnicy. 

Marzena Wróbel napisała kolejny list do prezydenta, w którym pyta, jak naliczane są subwencje oświatowe dla Radomia i każdej szkoły. Chcę wiedzieć, ile faktycznie miasto dokłada do oświaty - wyjaśnia.

Bożena Dobrzyńska