Prawie do białego rana

1 stycznia 2010
Zabawa prawie do białego rana, kolorowe fajerwerki, życzenia, strzelające korki szampana - nowy, 2010 rok powitaliśmy tak jak zawsze. Sylwestrowa noc minęła w Radomiu raczej spokojnie, choć nie obyło się i bez bardziej dramatycznych wydarzeń.Tak witaliśmy Nowy Rok

Setki radomian przyszły na Sylwester pod Gwiazdami organizowany przez miasto. Najpierw głównie młodzi ludzie tańczyli w rytm dyskotekowych przebojów, potem muzyki w wykonaniu Danzela, a już po północy najbardziej wytrwałych zagrzewał zespół Kombii.

Nie żałowali ci, którzy zdecydowali się na nieco inny sposób spędzenia sylwestrowego wieczoru. Teatr Powszechny dwukrotnie wystawił "Romea i Julię". - Była to wersja współczesna, akcja została przeniesiona w lata 60. Na drodze do szczęścia dwojga młodych ludzi stają tu toksyczni rodzice obojga. Podobało mi się - opowiada Kasia, która na spektakl wybrała się razem ze swoim chłopakiem. 

Pani Teresa namówiła męża na koncert "Pasja tanga" zorganizowany przez Radomska Orkiestrę Kameralną. Ale ona tym razem nie pojawiła się na scenie. - Wystąpił zespół Machina del Tango, a znakomite - w tym przedwojenne polskie i argentyńskie tanga - śpiewała Anna Dereszowska - opowiada radomianka. Jak podkreśla, zdecydowanie lepiej wypadła druga część koncertu, podczas której, i muzycy, i publiczność bardziej poczuli ducha zmysłowego tańca. - Świetnie zaprezentowała się para wykonująca argentyńskie tanga - zapewnia pani Teresa. 2010/01/010110sylwester.jpg

Widzowie rozbawił i rozczuliła Anna Dereszowska, która do jednej z finałowych piosenek wyszła razem... ze swoją kilkuletnią córeczka Lenką. To tango opowiadało o kobiecie, matce, która niespełniajacych jej oczekiwań mężczyzn pozbawia życia, a ciała przechowuje w zamrażarce. 300

Raczej spokojnie

... minęła noc zdaniem służb porządkowych. - Trzeba było interweniować podczas spotkania sylwestrowego na ul. 1905 Roku. Dwaj młodzi mężczyźni - 26 i 33-letni prawdopodobnie pokłócili się i pobili używając przy tym noża. Mają kłute rany - jeden pleców, drugi ramienia. Są w szpitalu - wyjaśnia rzecznik KWP w Radomiu Tadeusz Kaczmarek. Dodaje, że na razie nie chcą podać szczegółów zajścia. bottom

Tragiczne zdarzenie zanotowała policja dzisiaj. - Około. godz.12 na cmentarzu przy ul. Limanowskiego mężczyzna, który przyszedł zapalić znicze, znalazł leżące między nagrobkami zwłoki kobiety. Ze wstępnych ustaleń wynika, że mogło dojść do wychłodzenia organizmu 51-latki - informuje Kamila Adamska z radomskiej KMP.

Dokonano oględzin miejsca zdarzenia pod nadzorem prokuratora. Zlecił on przeprowadzenie sekcji zwłok 51-latki, która ma ustalić przyczynę śmierci kobiety.


(bdb)