Precyzyjne konsultacje w sprawie szkół

20 grudnia 2011
Rodzice, nauczyciele, przedstawiciele szkół przybyli do magistratu przed oblicze „speckomisji”. Mają po piętnaście minut na obronę placówki przed kolejną reformą władz miasta. Urzędnicy słuchają a wiceprezydent Fałek dba z „siłą precyzji” o czas wypowiedzi.

 

Trójkami przed oblicze Od godz. 8 trójkami wchodzą na salę obrońcy radomskich szkół, które ma objąć kolejna w tym roku reforma. Część placówek ma być łączonych, inne wygaszane, kolejne likwidowanych a przedszkola prywatyzowane. Magistrat powołał specjalną komisję, która dziś słucha argumentów przeciwników zmian. Rodzice wchodzą do sali obok gabinetu wiceprezydenta Ryszarda Fałka, przewodniczącego „speckomisji”. Zasiadają po węższej stronie stołu i przez piętnaście minut starają się merytorycznie, grzecznie argumentować. Nie ma czasu na kawę, herbatę lub ciasteczko, tymi częstują się niektórzy przedstawiciele „speckomisji”. - Najważniejsze są nasze dzieci. Córka musiała zmienić szkołę ze względu na przeprowadzkę. To były miesiące płaczu. Gdy teraz znowu przyjdzie zmieniać szkołę, płakać będą wszystkie dzieci. One tęsknią za swoimi bliskimi. Powiedziałem sobie: nigdy w życiu więcej przeprowadzek w czasie edukacji dzieci. Proszę zwrócić uwagę na emocję dzieci! Oszczędzanie na ich edukacji wpłynie na ich charakter a to jest przyszłość tego miasta, narodu. Po połączeniu szkół nowe nigdy nie są mile widziane. Nasze ambicje, pieniądze nie są najważniejsze. Pana projekt nie ma sensu. Nasza szkoła ma odpowiednie zaplecze a po przenosinach dzieci będą się uczyć na korytarzach, nie będzie właściwego zaplecza sportowego. Sprawdziliśmy to – mówił spokojnie, przepraszając za chwilami kolokwialny język ojciec ucznia z PSP nr 8. - Chcecie zlikwidować szkołę a na jej miejscu zbudujecie następny market i co? Powstanie kolejny film o galeriankach? - pytał rozgoryczony. - Ja bym chciał, by pan mówił o szkole nie o filmach, bo w ten sposób będziemy moli sobie inne filmy opowiadać. Macie państwo jeszcze 8 minut – zauważył wiceprezydent Ryszard Fałek.

Przed gabinetem wiceprezydenta Ryszarda Fałka... Rodzice apelują o dokładną analizę reformy oświatowej. - Jeden podpis, jedno podniesienie ręki może zmienić nasz los. Rodzice składali się na remonty w szkole, o którą dbamy. Zebraliśmy 130 tys. zł, są na to rachunki. Boimy się, że po reformie bezpieczeństwo naszych dzieci będzie zagrożone. Rozumiemy, że w trudnych czasach każde 5 zł jest dla władz ważne. Czy jednak te pół miliona warte jest ceny jaką zapłacą dzieci? Prosimy, przeprzyjcie państwo jeszcze raz budżet, być może pieniądze nie są racjonalnie wydawane – prosił kolejny rodzic. Zaznaczył, że rozumie prezydenta, bo reforma to jego dziecko.– To nie ma znaczenia, proszę o informację na temat szkoły. Traci pan czas, zostały jeszcze 4 minuty – z siłą precyzji zaznacza Ryszard Fałek. - Rzeczywiście chyba tracę czas – słyszy od rodzica.

Pod gabinetem wiceprezydenta kolejna trójka przygotowuje się do wejścia. Reszta rodziców stoi spokojnie z transparentami i czeka na wieści od wychodzących. - Jest to farsa granicząca z obłudą. To tylko mydlenie oczu i pudrowanie błędnych decyzji. Wszystko zrobione jest wyłącznie po to, by odhaczyć w sprawozdaniach, że odbyły się konsultacje społeczne. Forma i postawa żenująca – komentują rodzice próbując powstrzymać emocje. Do sali, przed oblicze "speckomisji" wchodzi kolejna trójka...

Bartek Olszewski