
- Sam Dostojewski daje kilka odpowiedzi na pytanie, co to jest bobok? To może być człowiek, który już na tyle rozłożony, że jest jeszcze w stanie powiedzieć tylko słowo "bobok". Ale bobok to może być też coś nieznaczącego, złego. Główny bohater cały czas słyszy to słowo, nie rozumie go i do końca chce zrozumieć. W końcu odkrywa co to jest ten bobok - że traci swoje cenne minuty na pijaństwo, rozwiązły tryb życia, na reklamę - tłumaczy reżyser spektaklu Grigorij Lifanov.
Akcja opowiadania Dostojewskiego dzieje się na ... cmentarzu. Tutaj właśnie trafia sfrustrowany, przeżywający męki twórczej niemocy literat, Iwan Iwanowicz, by dostarczyć sobie odrobinę rozrywki - popatrzeć na pogrzeb. Pisarz szybko przekonuje się, że - wbrew powszechnemu wyobrażeniu - w miejscu kontemplacji, ciszy i ostatecznego spoczynku... tętni życie. Ze zdumieniem zaczyna przyglądać się temu, co dzieje się wokół. A dzieje się niemało...
- Dostojewski stawia wiele pytań natury filozoficznej, religijnej, osobistej. Jest w tym wiele sensów. Bo choć wszystko dzieje się na cmentarzu, to tam dowiadujemy się jak powinniśmy żyć, jak korzystać z każdej chwili, którą darował nam Bóg. A właśnie zrozumieć jak żyć pomagają nam ci, którzy już nie żyją, są pod ziemią. To jest ten główny sens - wyjaśnia reżyser. Dodaje, że według Dostojewskiego ludziom, którzy umarli daje się dwa - trzy miesiące życia na to, żeby odkupić swoje grzechy. - Niestety, oni tracą ten cenny czas na to wszystko, na co tracili go za życia na ziemi. Także główny bohater, zamiast wykorzystać swój czas na pisanie powieści, opowiadań pije i podsłuchuje dialogi odbywające się pod ziemią i na bardzo krótki czas się zmienia. Ale to trwa tylko kilka sekund - mówi Grigorij Lifanov.
Mimo poważnego tematu, forma spektaklu bywa humorystyczna. - Według mnie bez humoru nie da się zrozumieć. Można to zrobić tylko przy pomocy ironii i satyry na naturę ludzką - twierdzi reżyser. Przypomina, że w radomskim teatrze przygotowywał już "Zbrodnię i karę", i nawet w takim spektaklu szukał humoru. - Bo bez niego nie sposób byłoby zrozumieć tak trudne problemy - uważa.
W "Boboku" twórcy korzystają nie tylko z pracy aktorów, ale także lalek. - W zestawieniu aktora i lalki chodzi o to, by oba plany współgrały, żeby żaden nie był ponad innym. W spektaklu martwi ludzie to lalki - zaznacza Lifanov.
Bożena Dobrzyńska
Fot. Marian Strudziński
-
-
-
-
Teatr zaczyna premierą „Boboka”