Premiera w teatrze: „Pierwsza młodość”
Bohaterki tej opowieści to Simone i Renee; będą je grały Danuta Dolecka i
Iwona Pieniążek. Obie bohaterki są z różnych światów. Jedna jest
emerytowaną nauczycielką, córką pastora słuchającą Bacha, a druga tańczy
na dyskotece techno – jest kurą domową, babcią, wdową i kupuje meble na
wyprzedaży. – A mimo to łączy je bardzo silna więź – zapewnia
reżyserka.
- Będzie to historia o tym, co można zrobić na przekór przemijaniu, które dotyka nas wszystkich, jest nieubłagane, ale dopóki trwa, to znaczy że jesteśmy, żyjemy, że wszystko jest możliwe. Że możemy jeszcze odbyć podróż dookoła świata, że możemy się zakochać, zawrzeć nowe przyjaźnie. Że nie musimy tkwić jak skazańcy w monotonii naszego życia – opowiada Julia Wernio. Dodaje: - Z przekazu spektaklu wynika, że jeśli zajrzymy wewnątrz siebie, to okaże się, że młodzi jesteśmy nieustająco. Ta młodość od nas nie odchodzi. Ona jest, tylko czasami to życie nas zniewala poprzez różne obowiązki i role, jakie przyjmujemy. I zapominamy o prostej radości istnienia. Zdarza się tak, że spotkanie z drugim człowiekiem, tak jak w przypadku naszych bohaterek otwiera w nas nowe przestrzenie.
Warto zwrócić uwagę na tytuł przedstawienia ”Pierwsza młodość”. – Kolokwialnie mówimy „druga młodość”, „trzecia młodość” i wiemy, ze to jest coś zamiast tej pierwszej. A tu mamy „pierwszą młodość”. I to jest ważne, bo rzeczywiście obie dziewczyny jakby przeżywają to, co je spotka i nabierają odwagi na nowe przygody – właśnie po raz pierwszy. Nie drugi, czy trzeci. To nie jest żadna odgrzewana młodość. To jest prawdziwa, autentyczna młodość, która się dzieje wbrew wiekowi, naklejce „emeryt”, naklejce „senior” itd., itd.
To nie jest spektakl adresowany do ludzi w określonym wieku, starszych. – Jak każda sztuka jest otwarty na wszystkich. Każdy się w niej odnajdzie, bo problem radości istnienia, miłości do życia, do drugiego człowieka dotyka nas bez względu na wiek. A zdarza się, że mamy śmiertelnie poważnych i dorosłych dwudziestolatków, wewnętrznie już starych, nie mających w sobie woli walki, buntu, sprzeciwu, chęci odkrywania nowych światów, a wręcz przeciwnie – bardzo się starają wejść w takie koleiny i z nich nie zbaczać. Wydaje się, że zdobycie etatu, wejście w korporację, ślub, dzieci, czyli nasza mała stabilizacja, staje się celem. I wtedy nie możemy powiedzieć, że ktoś przeżywa swoją młodość. On robi wszystko żeby przezywać swoje życie dojrzałe, zmierzające ku starości. A to jest błąd – twierdzi Julia Wernio. Przyznaje, że bohaterki „Pierwszej młodości” wprawdzie tez tak zaczęły swoje życie, ale wydaje się, że skończą zupełnie inaczej.
(k. woj.)