Pryszniców ci u nas dostatek

Wszystkich było 18, w galowym, niedzielnym koncercie wystąpiła dziesiątka. Dziewięć z nich to panie (a właściwie młode dziewczyny), które widocznie bywają bardziej "upoetycznione". One tez zaprezentowały repertuar bardziej melancholijno-refleksyjny, bo nawet "Amsterdam" Jacquesa Brela w wykonaniu Anny Osenko z Ostrowca Świętokrzyskiego nie zabrzmiał tak mocno, jak byliśmy dotychczas do tego przyzwyczajeni. Ale wykonawczyni wyjechała z Radomia z wyróżnieniem.
Rodzynek w tym gronie - Mateusz Bieryt z Jazowska dostał Brązowy Prysznic, a publiczności bardzo podobało się jazzowe, a przy tym radosne brzmienie śpiewanej przez niego piosenki. Jednak nagrodę publiczności odebrała Agata Grześkiewicz z Lidzbarka Welskiego. Ona też wraz Elizą Banasik z Gdańska - która także wyśpiewała Srebrny Prysznic - pojedzie na 46 Studencki Festiwal Piosenki w Krakowie. Drugi "brąz" przypadł w udziale radomiance, obecnie mieszkającej we Wrocławiu, Katarzynie Łęckiej, a kolejne dwa srebrne powędrowały do Agaty Kusiek z Krakowa i Moniki Parczyńskiej ze Strzeszkowic Dużych. Monika zaprezentowała własny utwór, sama także sobie akompaniowała na gitarze. Otrzymała również nagrodę specjalną w postaci refundacji kosztów uczestnictwa w warsztatach artystycznych Pęcino 2010. Po raz pierwszy przyznano Nagrodę Muzyczną „Nadzieja Radomia 2010” , którą cieszyła się Kinga Szyc z Radomia, uczennica Zespołu Szkół Plastycznych.
Organizatorzy przeglądu tak skonstruowali koncert galowy, by na deser widownia mogła się raczyć samymi delicjami. Jako ostatnie - już po wręczeniu nagród i przyjęciu gratulacji - wystąpiły bowiem złote laureatki. Skromna, naturalna i bardzo muzykalna Jagoda Kurpios z Wrocławia zaśpiewała m.in. piosenkę "W Weronie" do słów Cypriana K. Norwida z muzyką Andrzeja Kurylewicza, znaną z wykonania Wandy Warskiej, a Barbara Gąsienica-Gewont z Zakopanego pokazała swoje ogromne możliwości: skalę głosu, zdolności interpretacyjne, wrażliwość. To tylko przy śpiewanych przez nią "Skrzypku Hercowiczu" (muzyka Andrzeja Zaryckiego do słów Josipa Mandelszama), a zwłaszcza "Między nami" Jacka Kaczmarskiego widzom "chodziły po plecach ciary". A to - jak mawiają dość potocznie, ale prawdziwie znawcy przedmiotu - jest miernikiem znakomitości.
Gwiazda wieczoru - Stanisław Soyka - swą znakomitość już tylko potwierdzał, a widownia sowicie go za to nagrodziła.
Bożena Dobrzyńska