Przewodniczący Rady Miejskiej bez pracy i rekompensaty

27 maja 2008
Ustępujący dyrektor radomskiego PKS podpisał z odchodzącym z firmy przewodniczącym Rady Miejskiej w Radomiu porozumienie, na mocy którego ten ma otrzymać rekompensatę w wysokości sześciomiesięcznego wynagrodzenia – ujawnił wojewoda mazowiecki. - To zemsta polityczna – komentuje Dariusz Wójcik (PiS). Dariusz Wójcik


Dariusz Wójcik pracował w PKS na stanowisku pełnomocnika zarządcy d.s. rozwoju i marketingu.
Na mocy porozumienia podpisanego 18 kwietnia br,, a więc na kilka dni przed tym, jak dotychczasowego szefa PKS zastąpił Leszek Ruszczyk (PO), przewodniczący RM zgadza się rozwiązać umowę o pracę z końcem maja. Strony ustalają, że: „pracownik otrzyma rekompensatę w wysokości 6 miesięcznego wynagrodzenia”, a  „wypłata rekompensaty nastąpi w maju 2008r.”

- To jest obejście prawa – oburza się wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. - Tym bardziej, że chodzi o osobę piastującą funkcję publiczną i wobec której pewne standardy powinny być podniesione i powinna obowiązywać zasada przejrzystości.

Ta zasada tym bardziej – wg wojewody – została złamana, ponieważ strony porozumienia zobowiązały się do: „zachowania tajemnicy wobec osób trzecich”.

Jacek Kozłowski wstrzymał wypłatę dla Wójcika.

- To zemsta polityczna – oburza się Dariusz Wójcik. Zapowiada, że zgodnie z Kodeksem Pracy skieruje sprawę do sądu, niewykluczone że spotka się tam także z wojewodą, który zdaniem przewodniczącego, naraził jego dobre imię na szwank i ujawnił dane osobowe.

Przewodniczący RM nie widzi w podpisaniu porozumienia nic niestosownego i zapewnia, że jest ono zgodnie z prawem. - Jestem radnym, przepisy zabraniają zwolnienia mnie z pracy bez zgody rady. Dlatego, gdy dowiedziałem się od dyrektora Dasiewicza, że moje stanowisko w związku z oszczędnościami będzie zlikwidowane, przystąpiliśmy do negocjacji. W ich wyniku zgodziłem się na propozycję zawartą w porozumieniu.

Wójcik dodaje, że poprzedni dyrektor PKS miał bardzo dobre wyniki finansowe i był najlepszy na Mazowszu. - Gdybym wiedział, że odejdzie nie podpisałbym tego porozumienia i nie odchodził z firmy. Chętnie popracowałbym z dyrektorem Ruszczykiem. A teraz to ja nie mam pracy, i jestem ofiarą tej sytuacji, a tymczasem odejście dyr. Dasiewicza kosztowało wojewodę o wiele, wiele więcej niż moja sześciokrotna pensja.

Dariusz Wójcik nie chciał powiedzieć o jakie kwoty chodzi.

Radni, których poprosiliśmy o komentarz do problemu chcą się z nim wstrzymać do czasu dokładniejszego zapoznania z okolicznościami. Do sprawy wrócimy.