Radni kłócili się o alkohol. Na trzeźwo
Projekt uchwały w tej sprawie przygotował prezydent, który proponował zwiększenie liczby punktów z dotychczasowych 350 do 400. Jednak komisja bezpieczeństwa wniosła poprawkę, która podnosiła tę liczbę do 500. Ale "przepchnięcie" takiego zapisu okazało się dla rządzącej koalicji PiS - PSL istną drogą przez mękę. Najcięższe działa wytoczył Sławomir Adamiec (PiS). - To dla mnie kwestia sumienia i nie zgodzę się nie tylko na zwiększenie liczby punktów sprzedaży o 150, 50, ale nawet o jeden - zadeklarował. Chciał, by przedstawić radzie informacje, jak dotychczasowe przepisy są egzekwowane. Poparł go kolega klubowy Marek Szary: - Nie ma w Radomiu prohibicji. Mówienie, że zwiększenie dostępności alkoholu nie wpływa na jego spożycie to mit. Nowi klienci to przede wszystkim uczniowie. Głosowanie za wprowadzeniem tej uchwały to zgoda na wprowadzenie alkoholu do szkół. To haniebne by robić interes na rozpijaniu dzieci! - grzmiał, za co otrzymał brawa od partyjnych kolegów. W podobnym tonie wypowiadał się Mirosław Rejczak (PiS), który twierdził, że "najpierw był PRL, a potem czasy SLD zgodne z polityką PRL", czyli - rozpijania społeczeństwa. Wiesław Wędzonka (PO) ironizował, że Rejczakowi odpowiadały czasy gen. Jaruzelskiego, kiedy sprzedawano alkohol od godz. 13 i zwracał uwagę, że dla wielu przedsiębiorców handel alkoholem to duża część ich obrotów. - Zabierajmy koncesje jeśli są nieprawidłowości, a nie likwidujmy interesów gospodarczych - apelował. M. Rejczak wnosił jeszcze, by odłożyć głosowanie na miesiąc, po wyborach.
W głosowaniu projekt zwiększający liczbę punktów sprzedaży alkoholu upadł, bo przeciw było 14 osób. W tej sytuacji przewodniczący klubu radnych PiS Jakub Kowalski zaproponował, by projekt uchwały wnieść jeszcze raz pod obrady i by miała ona tę samą treść. Złożył równocześnie wniosek o przerwę. Zebrał się w tym czasie klub PiS i wrócił z propozycją uchwały z czterystoma punktami. Wtedy o przerwę poprosiła lewica. Kolejne głosowanie przyniosło wynik: za 12 radnych, dwóch przeciw (Adamiec, Marek Szary - obaj PiS) i i jeden wstrzymujący się (M. Rejczak) I znowu PiS zwołał "na dywanik" swoich radnych, a Jakub Kowalski przyszedł negocjować z opozycją. Udało się; radni zgodzili się, by "'na skutek kłopotów w liczeniu głosów (to prawda, Mirosław Rejczak miał je) przeprowadzić reasumpcję uchwały, a zgodność takiego rozwiązania z przepisami potwierdziła radca prawny rady. Odbyło się kolejne głosowanie, ale w tym momencie przewodniczący Dariusz Wójcik przypomniał sobie, że wniosek o reasumpcję musi być złożony na piśmie i glosowanie uznał za nieważne. Przepraszał za te pomyłkę, przyznając, że jest to najgorszy sposób prowadzenia przez niego sesji. Ostatecznie za zwiększeniem liczby punktów sprzedaży do 500 było 16 radnych, przeciw 5 (wszyscy z PiS), wstrzymało się sześciu.
Bożena Dobrzyńska