Radni przyjęli budżet na 2014 r. O co się spierali?

9 grudnia 2013
„Trudny”, „wirtualany”, „nierealny”,  „szyty na miarę możliwości” – takie określenia o projekcie budżetu Radomia na przyszły rok najczęściej padały z ust radnych. I choć mieli dyskutować o najważniejszym finansowym dokumencie miasta, bez ustanku wypominali sobie wszystkie inne grzechy.  



 

Poza mównicą przyjmują tą samą postawę. Na zdjęciu (od prawej): Kowalski, Kordziński, Wędzonka, ZawodnikPrzypomnijmy: projekt budżetu zakładał, że dochody ogółem wyniosą 927 mln 890 tys. 498 zł, natomiast planowane wydatki - 962 mln 950 tys. 981 zł. Na inwestycje prezydent chce przeznaczyć 156 mln 197 tys. 118 zł (tj. 16,2 proc. wydatków ogółem). Oznacza to, że zakładany deficyt budżetowy wyniesie 35 mln 60 tys. 483 zł. 

Prezydent Kosztowniak apelował, by nie zgłaszać do projektu już żadnych wniosków. – To jest budżet trudny, ale realny. Jeśli pojawią się w kasie  miasta  dodatkowe pieniądze, będzie można wprowadzić zmian. Tak pokazuje nasze doświadczenie – apelował.

centerBez suchej nitki

Radni w większośąci przychylili się do prośby prezydenta (Kazimierz Woźniak z Radomian Razem/Kocham Radom wnioskował, by wpisać do budżetu termomodernizację przedszkola przy ul. Rapackiego, a Piotr Szprendałowicz - niezrzeszony - koncepcję budowy muzeum historii Radomia i po kilkanaście - kilkadziesiąt milionów - na budowę hali. Wszystkie wnioski zostały odrzucone.), ale opozycja nie zostawiła na projekcie suchej nitki.

 

– Znowu zwiększamy deficyt budżetowy. Nie potrafimy postawić w tym przypadku tamy. Sama obsługa zadłużenia - będzie nas kosztować 16 mln zł – wyliczał. Przekonywał, że trzeba jeśli nie odwrócić, to przynajmniej zahamować ten trend. – Przebudowa Żółkiewskiego jest bardzo potrzebna, ale jeszcze bardziej trasa N-S, która leży na deskach projektantów od 30 lat! Dokończenie Młodzianowskiej znowu przekładamy. Nie ma pieniędzy na gospodarkę mieszkaniową, na park na Gołębiowie, ale są – znowu na Park Kościuszki. Po co? - pytał radny. I podsumował: - To budżet trudny do realizacji. Będzie wymagał ciągłej aktualizacji – uważa zwracając uwagę, że w projekcie nie ma też pieniędzy na lotnisko, na spłatę długów szpitala.

Jeszcze ostrzej zaatakował projekt Zenon Krawczyk (SLD). – To budżet wirtualny, niedoszacowane są i dochody, i wydatki. Dochody zaplanowano o 100 mln z ł mniejsze niż w tym roku. To świadome? – dociekał.

Na zadłużenie, które na koniec 2014 roku wzrośnie do 435 mln zł, zwracał też uwagę Waldemar Kordziński (PO). – Brakuje pieniędzy na uzbrajanie terenów pod inwestycje, nie ma ich na walkę z bezrobociem. Nie ma choćby tysiąca złotych na budowę hali widowiskowo-sportowej , co stanowiłoby przynajmniej „zaczepienie” i wyrażenie woli, ze chce się tę inwestycję realizować – argumentował radny Platformy. Jego zdaniem budowa hali powinna być podzielona na etapy. 


Samorządy jeszcze nie zginęły...

Zupełnie inne stanowisko – co oczywiste – zajmowali radni Prawa i Sprawiedliwości. Jakub Kowalski, szef klubu PIS w radzie mówił, że jest to „budżet szyty na miarę naszych możliwości”. – Nie ma dziedzin, które są jakoś specjalnie niedocenione. Na kulturę, bezpieczeństwo publiczne, a nawet administrację przeznaczamy więcej pieniędzy. Tylko sport ma o 1 proc. mniej, ale wiąże się to z przekształceniem MOSiR-u w spółkę miejską. Rosną – do 156 mln zł - wydatki na inwestycje – wyliczał radny. Podkreślał, że w porównaniu do innych miast, zadłużenie Radomia nie jest wcale takie duże. Zarzucił Platformie hipokryzję twierdząc, że rząd PO nakłada na samorządy coraz więcej obowiązków, nie przekazując na ich realizację pieniędzy. – Samorządy jeszcze nie zginęły, ale rząd nad tym pracuje – sparafrazował słowa hymnu narodowego.

Jakub Kowalski odniósł się także do kwestii budowy hali sportowej. – To budżet realny i dlatego nie ma w nim tej inwestycji. Jeśli chcecie hali, to wyjdźcie tutaj i powiedzcie, że będziemy mieć obiecane od ministra sportu 40 mln zł na budowę – zwrócił się do radnych PO.


Ale raju nie będzie
Skarbnik  miasta Sławomir Szlachetka uspakajał: - Deficyt maleje o 5 mln zł, nie można więc mówić o rosnącym deficycie. Tendencja spadkowa jest zachowana; w przyszłym roku będzie jeszcze mniejszy. Jest on nam potrzebny, by mieć wkład własny na inwestycje – tłumaczył. Poinformował, że w kwocie ponad 150 mln zł, 35 mln zł stanowi właśnie pula deficytowa.

bottomW tym samym tonie wypowiadał się prezydent Kosztowniak. – Jesteśmy – w porównaniu do miast o takim samym potencjale – jednym z najmniej zadłużonych samorządów – twierdził. Ale jednocześnie przestrzegał: - Nie stworzymy raju na ziemi, jednak próbujemy zmienić rzeczywistość. Nie da się jednocześnie wydawać i na tym zarabiać. Jeśli chcemy zmniejszyć poziom zadłużenia, musimy powiedzieć, gdzie szukać oszczędności. W szkołach, pogotowiu ratunkowym? – pytał prezydent.

Andrzej Kosztowniak wyjaśniał, że jego ekipa będzie realizować tylko te inwestycje, na które ma zagwarantowane pieniądze. A nie ma ich ani na trasę N-S, ani halę widowiskowo-sportową.

Radni PiS wielokrotnie zbaczali z tematu, atakując Platformę, zwłaszcza na szczeblu rządowymi, obarczając ją za wszystkie kłopoty samorządu. Tylko Jerzy Zawodnik (PO) zwrócił dyskutantom uwagę, że przedmiotem obrad jest budżet Radomia, a nie innych miast. – Rozmawiamy o konkretnym dokumencie – przypomniał. I zaznaczył, że jedyna nowa inwestycja w budżecie to ul. Młodzianowska, ale i ona ma być jedynie rozpoczęta. – A trasa N-S to typowo miejska inwestycja i nie dostaniemy na nią pieniędzy zewnętrznych. Jeśli chodzi o halę, to na stole już leży15 mln zł, a prezydent mówi, że w tej sprawie ciągle trwają rozmowy. Za trzy miesiące zrobicie z budowy hali hasło wyborcze! – prorokował radny PO.

Wynik głosowania był do przewidzenia: za przyjęciem było 16 radnych (PiS, Włodzimierz Bojarski z PSL i Teodora Sloń z Radomian Razem) ośmiu przeciw (PO, SLD, jeden wstrzymał się (Damian Maciąg z Kocham Radom).

 

Bożena Dobrzyńska