Radny Dariusz Wójcik stanie przed sądem. Będzie się tłumaczył ze słów o konieczności „bombardowania Niemiec”
Sprawą kontrowersyjnej wypowiedzi radnego Dariusza Wójcika (do niedawna związanego z PiS), który publicznie zacytował rzekome słowa Winstona Churchilla o konieczności „bombardowania Niemiec co 50 lat bez podania przyczyny”, zajmie się sąd. Akt oskarżenia przeciwko byłemu przewodniczącemu Rady Miejskiej właśnie trafił przed oblicze Temidy.
- Nie możemy sobie pozwolić, żeby Unia Europejska decydowała, jak będą w Polsce funkcjonowały sądy, jak będzie funkcjonowało prawo, które będzie chroniło życie. Najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy zrobili najwięcej krzywdy naszemu krajowi, czyli Niemcy. Pamiętamy wojnę i to co zrobili z Polską i oni teraz będą nas uczyli praworządności. To jest śmieszne. Ja zgadzam się z tym, co powiedział Churchill, że Niemcy powinno się bombardować co 50 lat, bez podania przyczyny - mówił na antenie radiowej były szef klubu radnych PiS w radzie. Dodał, że nie możemy jako Polacy sobie pozwolić na to, żeby "kraj który wychował, czyli wypuścił w świat tylu morderców, nas oceniał".
Wyraz poglądów autora
Zawiadomienie do radomskiej prokuratury w sprawie "publicznego nawoływania do prewencyjnych nalotów bombowych na Niemcy i grożenia takimi działaniami wobec narodu niemieckiego" wpłynęło od Ośrodka Monitorowania Zachowań Ksenofobicznych i Rasistowskich. Ale prokuratura początkowo odmówiła wszczęcia śledztwa uzasadniając decyzję, że ta wypowiedź "była prywatną opinią autora i nie nosiła cech wskazujących na to, że było to nawoływanie do czynów przestępczych. Był to wyraz poglądów wygłaszającego te słowa i nie powinna być oceniana na gruncie postępowania karnego, albowiem poglądy prywatne osoby mieszczą się w granicach swobody wypowiedzi, które gwarantuje w porządku prawnym nasze ustawodawstwo".
Regionalny się nie spieszył
Jednak Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych złożył do sądu zażalenie. We wrześniu 2021 r. sąd rozpatrując je, uchylił decyzję prokuratury uznając, że była ona przedwczesna i postępowanie wymaga uzupełnienia.
Według prokuratora Ołtarzewskiego, śledztwo od początku napotykało duży opór byłego już prokuratora regionalnego w Lublinie Jerzego Ziarkiewicza. Ten długo się wahał i nie podpisywał dokumentów przygotowanych przez śledczych z Radomia z wnioskiem o powołanie biegłych językoznawców. Wreszcie 11 października 2023 r., na trzy dni przed wyborami parlamentarnymi, Ziarkiewicz miał wydać polecenie, żeby postępowanie umorzyć bez zasięgania opinii biegłych. Śledztwo w maju 2024 r. wznowiło nowe kierownictwo prokuratury.
We wrześniu radny usłyszał zarzuty. Formułując je, śledczy oparli się na opiniach renomowanych naukowców, m.in. biegłej z zakresu językoznawstwa. Z opinii tej wynika, że wypowiedź radnego podczas wywiadu radiowego w lokalnej rozgłośni stanowiła nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych. Z kolei powołany przez prokuraturę biegły historyk stwierdził, że wypowiedź nie stanowiła dosłownego cytatu z Churchilla, ale była kompilacją różnych cytatów funkcjonujących w sieci, pozostających w duchu wypowiedzi brytyjskiego premiera.
Niczego złego nie zrobiłem
O wznowieniu postępowania i przedstawieniu mu zarzutów Dariusz Wójcik poinformował sam w mediach społecznościowych. - Po czterech latach i dwóch umorzeniach jednak zarzuty zostały mi postawione. Odmówiłem składania wyjaśnień, nie przyznałem się do zarzucanych mi czynów. Przyjąłem dokumenty i będę przygotowywał się do procedury odwoławczej - wyjaśnił Dariusz Wójcik, apelując do dziennikarzy, by używać jego pełnego nazwiska i nie zasłaniać mu w publikacjach twarzy. - Niczego złego nie zrobiłem i mam nadzieję udowodnić to przed sądem, jeśli do procesu dojdzie - tłumaczył. Jego zdaniem, jedyną okolicznością, jaka się zmieniła w tej sprawie, to jest zmiana władzy. - I ta władza zdecydowała, że będzie proces - podkreśla.
Bożena Dobrzyńska