Radom nie chce kolejnych dyskontów
Tę bezsilność prezydent i jego zastępca Igor Marszałkiewicz usiłowali
wytłumaczyć dziennikarzom na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.
Przypomnieli, że za rządów ich ekipy miasto wydało tylko jedno
pozwolenie na budowę obiektu wielkpowierzchniowego (a więc powyżej 2
tys. m kw.). – I było to pozwolenie dla radomskich kupców, spółki Feniks
– zaznacza wiceprezydent Marszałkiwicz.
Jednak to nie wielkie super- i hipermarkety są obecnie – zdaniem władz miasta – największym problemem. - Mamy do czynienia z globalną ekspansją sieci. To dwóch - trzech liderów, a szykują się kolejni. Dyskonty spożywcze przekształcają się w sklepy, gdzie można kupić już dosłownie wszystko. Często zajmują powierzchnię 800 m kw., a potem są dzielone, marki tworzą submarki, „przyklejają” się do stacji benzynowych – ocenia prezydent Kosztowniak, przekonując, że bezradność miasta wynika z obowiązujących przepisów.
– Nie możemy zablokować inwestycji poniżej 2 tys. m kw. – mówi Igor Marszałkiewicz. A prezydent Kosztowniak mu wtóruje: - To nieprawda, że można te kwestie regulować tworzeniem miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, bo po pierwsze jest ich mało, a po drugie trudno zapisać w takim planie, że nie może na jakimś obszarze powstać sklep, bo w ten sposób nie można by otwierać np. małej piekarni czy kwiaciarni.
- Jako samorządowcy jesteśmy przekonani, że ten
problem trzeba rozstrzygnąć na płaszczyźnie parlamentarnej – twierdzi
prezydent Radomia. Władze miasta przygotowały nawet projekt ustawy ( -
To rzadkość, by samorządy tym się zajmowały – podkreśla Kosztowniak),
który regulowałby ekspansję sieci handlowych. – Chcemy, by parlament
odniósł się do naszych propozycji, by rozpoczęła się dyskusja, jak ma
wyglądać w najbliższych latach handel – zapewnia prezydent. Chce, by
wrócić do zapisów uchwalonej w 2006 r. w czasie rządów PiS, ustawy,
którą potem uchylił Trybunał Konstytucyjny. Tym razem jednak radomskie
propozycje dotyczą wprowadzenia zmian w ustawie o planowaniu i
zagospodarowaniu przestrzennym. Planowanie obiektów handlowych o
powierzchni powyżej 200 m kw. wiązałoby się z koniecznością nie tylko
uchwalania miejscowych planów, ale i studium zagospodarowania
przestrzennego. Jeśli nie ma planów, warunki zabudowy musiałyby być
zgodne ze studium. – Dziś studium to tylko sugestia. Inwestor musiałby
przedstawić także prognozę oddziaływania sklepu na rynek, w tym rynek
pracy – tłumaczy Igor Marszałkiewicz.
Radomskie projekty mają trafić do wszystkich klubów parlamentarnych, posłów, senatorów oraz kancelarii premiera.
W sobotę w Radomiu otwarta została siedemnasta Biedronka.
(bdb)