Radomska Fabryka Broni mogła stracić nawet 2,2 mln dolarów? Poseł Konrad Frysztak zawiadamia prokuraturę
– Fabryka Broni to nie jest sklep osiedlowy, gdzie można kupować „Mamrota” na kreskę. Nie można sprzedawać broni na zeszyt – mów Konrad Frysztak (Platforma Obywatelska) i składa zawiadomienie do Prokuratorii Krajowej o możliwości popełnienia przestępstwa przez były zarząd radomskiego „Łucznika”
Poseł Frysztak podczas konferencji prasowej powołał się na ostatnie publikacje w mediach ogólnopolskich. Poinformowały one, że zarząd FB działający w latach 2011-2024 zawarł kontrakt na sprzedaż karabinków i pistoletów z niewielką amerykańską spółką, która - jak mówi parlamentarzysta - "zatrudnia jedna osobę i działa w garażu" . - Ale nawet nie o to chodzi, rzecz dotyczy zasad współpracy. - Zarząd zmienił zapisy umowy z takich, które zabezpieczały interesy "Łucznika" - sprzedaż karabinów i pistoletów na 100 proc. przedpłaty i dopiero wysyłka produktu, na "wysyłka i dopiero potem możesz zapłacić", czyli na tzw. kredyt kupiecki - objaśnia Konrad Frysztak. Jak dodaje, ta umowa zawierała również zapis, że przeniesienie własności odbywa się z chwilą wystawienia faktury, a nie z chwilą zapłaty. - Fabryka Broni to nie jest sklep osiedlowy, gdzie można kupować "Mamrota" na kreskę. Nie można sprzedawać broni na zeszyt - podkreśla Konrad Frysztak. Zdaniem dziennikarzy Onetu i samego posła, Fabryka Broni mogła stracić nawet 2,2 mln dolarów.
Fabryka narażona na straty?
- Kieruję do Prokuratorii Krajowej zawiadomienie o możliwości osiągnięcia korzyści majątkowej w postaci przyznania sobie premii w okresie bliżej nieokreślonym. Bo mówimy o tym, że zarząd sprzedając produkty nie otrzymywał za nie zapłaty, ale jeśli od tej zapłaty otrzymywał premie, to uzyskiwał korzyść majątkową. Fabryka Broni mogła zostać narażona na straty - wyjaśnia poseł Frysztak. Parlamentarzysta oczekuje od prokuratury odpowiedzi na pytanie, kto i dlaczego zmienił zapisy umowy, kto i dlaczego wpływał - jeśli wpływał - na te decyzje zarządu, wszystko po to, by interes fabryki mógł być zabezpieczony - mówi poseł Platformy Obywatelskiej.
Według Frysztaka zupełnie niezrozumiałe jest, że chociaż zarząd dostał informację, że ta amerykańska spółka wpadła w kłopoty finansowe, nadal wysyłano jej broń z Radomia. - To jest karygodne i winni muszą mieć obowiązek wyjaśnienia tego przed organami ścigania - przekonuje poseł Frysztak.
Doszło do naruszenia prawa
Parlamentarzysta poinformował również, że poprosił Ministerstwo Aktywów Państwowych i Zarząd Polskiej Grupy Zbrojeniowej jako nadzór właścicielski o sprawdzenie, jaka jest teraz sytuacja radomskiego "Łucznika" w związku z umową z amerykańską firmą. - Czy wszystkie zobowiązania zostały zabezpieczone? Tzn., czy firma ta spłaci swoje zobowiązania, czy były jakieś gwarancje bankowe? - pyta.
- Nie wyobrażam sobie, że z powodu tego kontraktu Fabryka Broni mogłaby popaść w kłopoty finansowe, a winni tego zaniedbania nie ponieśliby odpowiedzialności - zaznacza Konrad Frysztak. Jego zdaniem, doszło do naruszenia prawa i prokuratura w związku z tym powinna wszcząć śledztwo.
Bożena Dobrzyńska