
- Chcemy tu dzisiaj poprowadzić taką plenerową lekcję historii. ilustrując pewnymi scenami historie radomskich buntów od XIII do XX wieku - wyjaśnia pomysłodawca, historyk Przemysław Bednarczyk.
Kiedy radomianie się buntowali? - Po raz pierwszy zbuntował się kasztelan Janusz w XIII wieku, taki ojciec chrzestny radomskich buntów. Potem w okresie staropolskim był rokosz Zebrzydowskiego, którzy przetoczył się przez Radom, Konfederacja Radomska 1767, seria powstań narodowych, w których zaznaczamy, szczególnie w styczniowym - swoją obecność. Wiek XX zaczyna się od wielkiego protestu robotniczego, rewolucji 1905 roku. Na ulicach miasta zamachy, dziś powiedzielibyśmy akty terroru na funkcjonariuszach zaborczej władzy i wielkie manifestacje; jedna zakończona dramatycznie salwami carskiego wojska i śmiercią 14 demonstrantów. W wieku XX mamy tez zbrojne przejęcie władzy w roku 1918, to też rodzaj buntu. Wreszcie rok 1945 - taki jawny bunt wobec nowej, narzuconej władzy komunistycznej - rozbicie więzienia w Radomiu przez Armię Krajową, jedna z najbardziej spektakularnych akcji AK. A potem już tylko czerwiec 76 - wylicza historyk.
I temu ostatniemu wydarzeniu poświęcono na pikniku najwięcej miejsca. Nie tylko starsi ustawiali się w kolejce do ulicznego saturatora (gdzie jednak tradycyjną szklankę zastąpiono jednorazowymi kubkami), nie tylko dziewczynki grały w gumę i nie tylko chłopcy fotografowali się na tle milicyjnego wozu z funkcjonariuszem MO. Ze sceny płynęły znane piosenki z okresu PRL-u, m.in. "Dorosłe dzieci", "Mury", wykonywane przez młode wokalistki. Powodzeniem cieszył się "ogórek", którym można było pojechać na wycieczkę śladami Czerwca '76. Historię ostatniego radomskiego buntu przypominały także ogromne plansze ze zdjęciami z protestu 25 czerwca 1976 roku.
Czasem bardzo młodym uczestnikom pikniku trzeba było wyjaśniać, co się właściwie stało wtedy w Radomiu? - Robotnicy nie zgadzali się na podwyżki cen żywności i wyszli protestować na ulice, domagali się zmian, podpalili siedzibę władz, kolo parku Leśniczówka. Wtedy władze rozpędziły demonstrantów, aresztowano ich, bito, wsadzano do więzienia - opowiadała babcia swojemu 10-letniemu wnukowi. - A dlaczego ich sądzono? Nie mogli negocjować? - dociekał chłopiec.
- Każda okazja do przypomnienia tamtych wydarzeń jest cenna, także w takiej nieco zabawowej formie - uważa pan Tadeusz, który sam doskonale pamięta, co się działo w Radomiu w czerwcu, w następnych miesiącach i latach.
-Tak, stoję w kolejce do saturatora, bo to są moje wspaniałe lata. To bardzo sentymentalna, miła i ciepła impreza - zapewnia pani Hanna.
- Chodzimy tutaj i opowiadamy dzieciom jak piłam wodę z saturatora, jak jeździłam "ogórkiem" do szkoły. To dla dzieci coś nowego, rewelacja - zapewnia pani Elżbieta.
bdb
Fot. Marian Strudziński, więcej zdjęć w
Galerii
-
-
-
Takimi zabytkowymi już autobusami jeździmy przy okazji różnych imprez
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-