W tym samochodzie miałem bodajże najlepsze w historii motoryzacji dywaniki. No, ale nie dla dywaników kupujemy auto, a na przykład dlatego, że zmieścimy w nim całe zastępy marynarek i żadnej nie zniszczymy... Włóżmy zatem specjalny płaski kluczyk do Renault Megane w wersji kombi.

Z tymi dywanikami nie żartowałem, są naprawdę porządnie wykonane. Renault stara się i to bardzo, by w jego dziele człowiek czuł się przyjemnie i pewnie. Ale robi od lat wszystko po swojemu i dzięki temu, kto miał lata temu renówkę ten dziś wsiadając do najeżonej elektroniką meganki odnajdzie się jak kiedyś, czyli przytuli się do auta niczym do swej ulubionej podusi w domu. Tylko kluczyk do samochodu będzie płaski. Miałem kiedyś Lagunę, ludzie mówili: „coś ty zrobił”? A ja jedynie wymieniałem olej i klocki i jechałem w puchu dalej. Dziś mniejszy model Megane, w napiętej do granic możliwości klasie kompaktów wchodzi ze swymi przestrzeniami w gabaryty większej siostry. Wchodzi, oferując wszędzie przyjemne poczucie puchu poduszki, jakby Renault wziął sobie za punkt honoru: tworzyć auto odporne na nierówności dróg, na gadaninę o konkurencji - i dobrze!

Nowa Megane wszędzie jest wręcz subtelna, a przypominam jeździłem wersją kombi! Ta delikatność podpowiada coś w stylu: „choć możesz, to nie ładuj do mego ogromnego bagażnika pół tony ziemniaków”. Serio, słyszałem takie uwagi! Załadunek byłby łatwy, ponieważ linia tylnej pokrywy schodzi prawie do asfaltu. Jednak, gdy popatrzysz na te miłe materiały, to aż szkoda i pragniesz wykorzystać przestrzeń kombiaka (a to ponad 1600 litrów) do czegoś innego. Na przykład do przewozu całej hurtowni... garniturów. Nie mają prawa się zniszczyć, o to dba zawieszenie, dość komfortowo zestrojone i zaskakująco sprytnie i dobrze radzące sobie w zakrętach. Garnitury dowieziesz raczej na czas, bo zadba o to świetna nawigacja i doskonała kamera cofania, która nawet pokazuje gdzie wylądujesz przy danym kącie skręconych kół. Zadba o to także silniczek diesla, który mimo małej pojemności 1,5 litra i niezbyt dużej mocy 110 koni... ma jednak 240 bizonów momentu obrotowego. A to znaczy, że zaskoczysz inne auta wyprzedzając je na światłach, zaś na autostradzie nawet nie poczujesz różnicy między prędkościami 120 czy 160 na godzinę. Sami się przekonajcie jak chociażby kolejna kamera tego auta monitoruje pasy wymalowane przed wami na drodze. Gdy w tym puchu przyśniesz na jedno oko i wymalowany pas zaczniesz przekraczać, komputer zacznie wtedy pikać, by cię pobudzić. Co ciekawe: w Polsce malują dobre pasy bo system Renault działa.

Powiedziałem: raczej zdążysz na czas, bowiem czepię się tych 30 sekund jakie Renault czarno na białym zaleca w instrukcji. Chodzi o to, żeby odczekać tyle przed wyłączeniem silnika. No cóż, by nie tracić czasu, można go spędzić na podziwianiu linii nadwozia, która też ma subtelne chromowane wstawki a jego lekka muskularność przypomina przystojnego polskiego atrakcyjnego hydraulika..., który po pracy założył garnitur. Megane obecne jest w kilku wersjach nadwozia z czego coupe jest boskie a kombi praktyczne... Spalił mi ten samochód średnio 5 litrów z wąsem. Byłoby mniej, gdyby nie ta niemiecka autostrada, gdzie się gna, co Meganka Grandtour czyni z wdziękiem. Z wdziękiem możecie się targować widząc w salonach francuskiej marki stoły, biurka a nawet fotele nawiązujące do stylistyki deski wskaźników nowej Megane.
Jak powiedziałem, Francuzi bardzo się starają, by na rynku kompaktów czymś się jednak wyróżniać prócz świetnego klimatyzowanego wnętrza, USB, czy komputera, który nawet wita kierowcę w języku polskim. Reasumując, ze świetnymi dywanikami nowa Meganka wygląda na ulubioną podusię hydraulika w garniturze, wożącego garnitury a kierowca dba tylko o wymianę oleju i te kilkanaście sekund przed wyłączeniem silnika. Jak na 61 tysięcy w podstawie za spory samochód kombi - to kółka, których nie można pominąć na motoryzacyjnej mapie świata. Moja wersja, lepiej wyposażona, kosztowała nieco więcej, ale Francuzi mają niezliczone akcje promocyjne i niezliczone warianty cenowe tego auta w niezliczonych dla „hudraulika” konfiguracjach – więc warto się targować. A za przygodę i odświeżenie mych wspomnień z Renaultem dziękuję radomskiemu dealerowi
Karasiewicz. Muszę to powiedzieć: choć Megane jest elektroniczne to siadasz w tym aucie niczym w ulubionym fotelu w domu i nic cię nie interesuje. Jest po prostu miłe, łatwe przestronne i przyjemne – nawet gdy załadujesz brudne worki z ziemniakami.
Bartek Olszewski