Robotnicy z Fabryki Broni: znów nas wykolegowali

6 lutego 2009
Kryzys dotyka radomską Fabrykę Broni. Załoga szykuje się do przymusowych urlopów, firma prawdopodobnie nie przedłuży pracownikom umów terminowych. Jaki los czeka fabrykę?


Trudną sytuację przedsiębiorstwa sygnalizowali nam przedstawiciele fabrycznej „Solidarności” już kilka dni temu. Związkowcy z krajowej „zbrojeniówki”, a także radomskiej fabryki, wysłali alarmujące listy do premiera Donalda Tuska. Poinformowali m.in., że firma zrealizowała ubiegłoroczne zamówienia MON i MSWiA na wyroby „Łucznika”, ale do tej pory nie dostała za nie pieniędzy. Tym bardziej „Solidarność” zaniepokoiły doniesienia o planowanych cięciach w budżetach obu resortów.

Teraz związki zawodowe działające w fabryce ustalają z dyrekcją plan kryzysowy. - Zostaliśmy poinformowani, że będą konieczne drastyczne posunięcia. Jakie dokładnie, okaże się w połowie lutego, kiedy będą znane korekty zamówień – wyjaśnia przewodniczący „S” w Fabryce Broni Zbigniew Cebula.

Dyrekcja FB chce, by cała załoga poszła od połowy marca do końca tego miesiąca na urlopy, w tym przede wszystkim zaległe. Dałoby to oszczędności związane z kosztami mediów. Ale kolejne propozycje są już trudniejsze do zaakceptowania. Chodzi o nieprzedłużanie umów z pracownikami zatrudnionymi na czas określony oraz pożegnanie z tymi, którzy nabyli uprawnień emerytalnych.

Zbigniew Cebula zastrzega, że związki „nie mają jeszcze niczego na piśmie”. - Ale nieoficjalnie wiemy, że są przygotowywane listy pracowników do zwolnienia. Wiemy, że są robione obliczenia, co by było, gdybyśmy zmniejszyli wynagrodzenia i skrócili czas pracy. Na razie każdy przyczajony czeka, czy na niego padnie, czy nie – ocenia przewodniczący.

Robotnicy fabryki są mniej oględni w słowach. - Jest bardzo źle. Boimy się zwolnień. Walczyliśmy o ten zakład, nawet kosztem naszych wynagrodzeń, a teraz co? Znowu mamy iść do bidy? - pytają. - Tak było pięknie w ubiegłym roku, a dziś siedzimy i nic nie robimy. Wszyscy się boimy, czekamy na zwolnienia - mówią rozgoryczeni. - Obiecanki, cacanki. Panowie na górze znów robotników wykolegowali. Każdy rząd robi to samo. Co się zbrojeniówka wydźwignie, ktoś próbuje mieszać, a my nie wiemy co robić – skarżą się.

(bdb)