Rodzice dzieci z „ósemki” chcą kontroli CBA
Marek Kwiatkowski, przewodniczący stowarzyszenia rodziców "ósemki" zaprezentował cytaty - jak potem wyjaśnił - pochodzące z dokumentów Prawa i Sprawiedliwości. "Szkołę można zamknąć bardzo szybko, ale znacznie dłużej trwa proces jej odtworzenia. Niż demograficzny, który mamy od kilku lat kończy się w 2012 roku; Wyzbycie się władzy odpowiedzialności publicznej za prowadzenie szkół spowoduje powiększenie się dysproporcji w dostępie do szkół i narastanie segregacji uczniów ze względu na status majątkowy rodziców. Jego skutkiem będzie także degradacja i destabilizacja statusu zatrudnienia nauczycieli; Takie zmiany są lekkomyślne i nieodpowiedzialne, niebezpieczne dla uczniów, rodziców i całych społeczności".
Kwiatkowski podkreślił, że premier Tusk bardzo często mówi o "rozpościeraniu parasola" nad jakimś przedsięwzięciem, dlatego rodzice prześlą do niego prośbę o zajęcie się sprawą likwidacji i przekształceń szkół w Radomiu. - My niczego nie sugerujemy, ale chcemy by nie było wątpliwości, że te zmiany są wprowadzane tylko po to, aby przejąć i sprzedać budynki. Niech się CBA tym zajmie, w końcu jest do tego powołaną instytucją - apelował Kwiatkowski. Dodał, że miasto wydało już decyzje dotyczące zabudowy terenu pomiędzy ul. Nowogrodzką a 25 Czerwca, gdzie ma stanąć market. - Może chodzi o to, że byłoby wtedy bliżej niż sto metrów od szkoły i w sklepie nie można by sprzedawać alkoholu? - domyślają się rodzice. W większości podtrzymują wszystkie argumenty, które mają przemawiać za pozostawieniem szkoły: 106 lat tradycji, dobra kadra, bezpieczeństwo dzieci.
Na spotkanie zaproszono wielu radnych, przyjechali tylko Bohdan Karaś (SLD) i Kazimierz Woźniak (Radomianie Razem). - Pan Jakub Kowalski powiedział nam, że jest przeciwny medialnemu nagłaśnianiu takich spraw - tłumaczyła jedna z matek nieobecność szefa klubu radnych PiS w Radzie Miejskiej.
- W imieniu klubu Radomianie Razem i Kocham Radom składam deklarację, że będziemy przeciwko likwidacji szkół. Uważamy, że pan Ryszard Fałek nie ma żadnego moralnego wsparcia, by podejmować takie decyzje. On kilka lat temu namawiał rodziców do protestowania przeciwko likwidacji tej szkoły, a teraz pierwszy złożył wniosek o jej likwidację. Czyli, doszedł do władzy na kłamstwie, oszukał tych ludzi - uważa Kazimierz Woźniak. Przyznaje, że nie wie co stanie się z budynkami po likwidowanych szkołach. Przypomina jednak, że obiekty po "plastyku' i szkole muzycznej przy ul. Kilińskiego są wystawione na sprzedaż. Dodaje, że jakieś dwa miesiące temu słyszał już pogłoski o podobnych zamiarach dotyczących "Kopernika". - Widocznie już wcześniej takie plany w głowach rządzących zaświtały. To niepoważne, bo to szkoła z tradycjami, która przygotowała się do budowy hali sportowej, co jej obiecywano. A teraz już nie mówi się o budowie, o dotrzymaniu zobowiązań tylko o zamiarze przeniesienia - mówi Woźniak.
Bożena Dobrzyńska