Rodzice: Szkolną zerówkę i przedszkole dzieli przepaść!

11 września 2012
- Moja córeczka chodzi od tygodnia do szkolnej zerówki. Jakie było moje zdziwienie, gdy porównałam warunki i wyposażenie oddziału z tymi w przedszkolu! Skąd taka różnica? - pyta nasza Czytelniczka.

 

Sześciolatek to już uczeń, nie przedszkolak- Salka mała, przeznaczona dla 25 dzieci. Kilka stolików, mały dywan. Śladowe ilości zabawek. Nauczycielka prosi więc, by przynieść z domu choćby jedną, którą maluchy zabiorą po zakończeniu nauki do domu. Podobnie jest z kwiatkami. Córka przynosi zabawkę, ja zegar, którego w sali też brakuje. Ktoś inny wypożycza swój magnetofon, bo szkoła oczywiście nie zapewnia tak podstawowego sprzętu... - wylicza 'grzechy' jednej ze szkolnych zerówek w Radomiu pani Marta. I jeszcze raz pyta: dlaczego przedszkole i oddział dla sześciolatków w szkole dzieli taka przepaść?

Dyrektor Wydziału Edukacji i Sportu Urzędu Miejskiego w Radomiu Leszek Pożyczka także jest zaskoczony. Zapewnia, że takie sygnały, jakie zgłasza pani Marta, słyszy po raz pierwszy. Choć przyznaje, że pierwsze wrażenie po skonfrontowaniu wizualnym przedszkola i sali szkolnej zerówki, działa na korzyść tego pierwszego. - Ale trzeba pamiętać, że wyposażenie zerówek służy przede wszystkim realizacji podstawy programowej dla sześciolatków. I ono jest dla tego celu wystarczające - przekonuje dyrektor. Podkreśla również: - Dzieci w przedszkolu przebywają 9 godzin, z czego 5 służy realizacji programu, pozostałe są przeznaczone na zajęcia dodatkowe, w tym w radomskich przedszkolach na liczne, organizowane w ramach unijnego programu. - Natomiast uczniowie zerówek przebywają w szkole 5 godzin i zabawa jest tam tylko uzupełnieniem programu. Oczywiste więc, że w szkole będzie mniej zabawek: lalek, samochodów, itp. - zaznacza nasz rozmówca. 

 

Bożena Dobrzyńska