Sąd: Fogiel ma przeprosić Kosztowniaka

28 października 2010
Mariusz Fogiel ma przeprosić prezydenta Andrzeja Kosztowniaka i sprostować nieprawdziwe informacje o zadłużeniu miasta. Sąd uznał, że kandydat na prezydenta Radomia stowarzyszenia Radomianie Razem naruszył dobra osobiste szefa magistratu. Orzeczenie nie jest prawomocne, Fogiel zapowiada apelację.


Gajewski nie wyklucza apelacji

Sprawę wniósł do Sądu Okręgowego w trybie wyborczym komitet Andrzeja Kosztowniaka. Wnioskował o sprostowanie w mediach i przeproszenie prezydenta za informacje przekazane prze Mariusza Fogla podczas konferencji prasowej 21 października. Kandydat Radomian Razem powiedział, że dług miasta wynosi ok. 350 mln zł, co oznacza, że aby go spłacić każdy dorosły mieszkaniec miasta powinien oddać rocznie ok. 4 tys zł. Zdaniem komitetu PiS - co uzasadniał w pozwie do sądu-  „Zadłużenie na dziś wynosi 338.300.058,38 zł. W przeliczeniu daje to kwotę 1 514 zł 34 gr na jednego mieszkańca. Każdy z uprawnionych do głosowania (jest ich 178 697 osób) powinien oddać jednorazowo 1 893 zł i 14 gr.”

Podczas dzisiejszej rozprawy pełnomocnicy Radomian Razem wnosili o oddalenie wniosku Andrzeja Kosztowniaka, przekonując, że 21 października, kiedy odbywała się konferencja prasowa, Mariusz Fogiel nie był jeszcze oficjalnym, zarejestrowanym kandydatem na prezydenta Radomia. Stał się nim dopiero wczoraj wieczorem, zaś zgodę na kandydowanie podpisał 25 października. Reprezentujący prezydenta Jakub kowalski przekonywał, że Fogiel występował w roli kandydata, a informacja, że nim jest "była powszechnie znana".

Po przerwie sąd oddalił wniosek Radomian Razem. Sędzia Halina Sulis-Kwiecień pytała Fogla, skąd miał informacje o długu i na jakiej podstawie wyliczył, że na dorosłego radomianina przypada 4 tys. zł zadłużenia. Fogiel wyjaśniał, że dane takie przekazywał podczas sesji Rady Miejskiej skarbnik miasta. Podkreślił, że w sumie 350 mln zł zawarł kwotę m.in. 30 mln zł, których miasto nie otrzymało (i nie otrzyma do końca roku) od marszałka na budowę pawilonu ginekologiczno-położniczego, wszystkie kredyty i pożyczki zaciągnięte przez gminę. - Dzieląc ten dług na mieszkańców miałem na myśli osoby dorosłe, nie wliczałem tutaj także ok. 20 tys. bezrobotnych, emerytów i rencistów - argumentował. Dodał, że trudno jest ustalić faktyczną i dokładną wielkość zadłużenia, bo ona się zmienia z dnia na dzień.

Kowalski był zadowolony z orzeczenia Jakub Kowalski odpowiadał, że  w sumie podawanej przez miasto są już wszystkie zobowiązania finansowe, a ich wielkość radny może sprawdzić pisząc np. interpelację.

Pełnomocnik Mariusza Fogla, mecenas Krzysztof Michalkiewicz twierdził z kolei, że dobra osobiste Andrzeja Kosztowniaka w żaden sposób nie zostały naruszone, bo wypowiedź Fogla nie dotyczyła samego prezydenta. - Tym bardziej, że dług powstał przy współudziale rady miejskiej. To nie jest aktywność tylko pana Kosztowniaka - mówił. Przekonywał, że z tego powodu sprawa nie powinna być rozpatrywana w trybie wyborczym, ale zwykłym, cywilnym postępowaniu.

Sąd nie podzielił jednak tej opinii. Nakazał opublikowanie w Echu Dnia oświadczenia, którym Fogiel przyzna, że rozpowszechniał nieprawdziwe informacje, iż każdy dorosły mieszkaniec miasta powinien oddać ok. 4 tys. zł. oraz przeprosić Andrzeja Kosztowniaka. Są oddalił wniosek w kwestii dotyczącej samej wielkości długu Radomia. - Zdaniem sądu panu Andrzejowi Kosztowniakowi przysługuje ochrona wynikająca z art. 72 ordynacji wyborczej w związku z tym, że pan Mariusz Fogiel jeszcze jako nieformalny kandydat na prezydenta Radomia wypowiedział się co do kwoty jaką każdy dorosły mieszkaniec powinien oddać. Podał 4 tys. zł . Dziś w żaden sposób nie uzasadnił tej kwoty wskazując, że należałoby coś odjąć, coś dodać. I ta kwota nijak się ma do faktu, czyli kwoty jaką ma być jednorazowo spłacona przez mieszkańca Radomia, tj. 1 893 zł, a przez dorosłego mieszkańca - 1 514,30 zł - uzasadniała sędzia.

Sąd uznał wprawdzie, że również kwota 350 mln zł "nie jest faktem", ale jest zbliżona do rzeczywistego długu Radomia, Dlatego w tym zakresie wniosek oddalił.

Orzeczenie nie jest prawomocne. Krzysztof Gajewski nie wyklucza apelacji, decyzja w tej sprawie ma zapaść jutro rano. Zażalenie można złożyć w ciagu 24 godzin do Sądu Apelacyjnego w Lublinie. 

Bożena Dobrzyńska