Sąd: radny miał prawo pisać i mówić o Rewitalizacji

3 listopada 2009
- Jakub Kluziński nie złamał prawa - uznał sąd w procesie, który radnemu wytoczył prezes miejskiej spółki Rewitalizacja. Mariusz Mróz podtrzymuje zarzuty i zastanawia się, czy się odwoływać. Kluziński (z lewej) nie złamał prawa

Mariusz Mróz oskarżył Kluzińskiego, że upublicznił na swoim blogu wydatki spółki, a w wypowiedziach prasowych naruszył jej dobre imię informując, ile Rewitalizacja wydała m.in na remont kamienicy przy ul. Rwańskiej i na urządzenie nowej siedziby, komórkowe telefony służbowe oraz jakie są wynagrodzenia pracowników. 

Rozprawa toczyła się w Sądzie Rejonowym w Radomiu od grudnia ubiegłego roku za zamkniętymi drzwiami. Dopiero dzisiaj podczas ogłaszania wyroku wpuszczono dziennikarzy. Sędzia Małgorzata Goździejewska podkreśliła, że oskarżony jako reprezentant lokalnej społeczności miał prawo opublikować na blogu i podzielić się z dziennikarzami informacjami, które nie były tajne. - Sąd nie dopatrzył się w działaniu oskarżonego chęci pomówienia spółki. Jego działanie zmierzało do pokazania opinii publicznej, w jaki sposób jest ona zarządzana i jak wykorzystywane są publiczne pieniądze. Społeczeństwo ma prawo to wiedzieć, bo te pieniądze pochodzą od niego - uzasadniała sędzia.

Mariusz Mróz do wyroku odniesie się po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia. Nie wyklucza, że się odwoła, bo zarzuty pod adresem Kluzińskiego nadal podtrzymuje.

Sąd orzekł, że Rewitalizacja pokryje koszty sądowe procesu oraz wynajęcia przez Kluzińskiego adwokata.

Jakub Kluziński jest zadowolony. - Spodziewałem się takiego finału, co utwierdza mnie w przekonaniu, że nie zrobiłem niczego złego, a dodatkowo sąd podkreślił, że motywem mojego działania było dobro publiczne - komentuje radny. Jednocześnie podkreśla, że w całej sprawie widzi drugie dno. - Tu nie chodziło o obronę dobrego imienia spółki, ale o próbę wyeliminowania mnie z przyszłorocznych wyborów prezydenckich. Jeśli zostałbym skazany, nie mógłbym w nich uczestniczyć - tłumaczy radny. Uważa, że Mariusz Mróz nie działał w swoim imieniu, lecz na wyraźne polecenie swoich przełożonych w magistracie. 

Bożena Dobrzyńska