Śmieci. Może taniej, ale nie inaczej

17 lipca 2013
- Pod koniec sierpnia lub we wrześniu okaże się, czy będzie taniej - mówi o stawkach za wywóz śmieci prezydent. Nadal jednak będziemy płacić stawki od powierzchni mieszkania, nie od osoby.

 

Miasto przygotowało ulotki informacyjneOk. 18 tys. deklaracji "śmieciowych"wpłynęło do magistratu od mieszkańców. - Około 90 proc. zadeklarowało selektywną zbiórkę. Ale w ostatnich dniach wpływa coraz więcej korekt. Znacznie więcej radomian nie chce segregacji - twierdzi prezydent. Zapowiada, że po analizie, pod koniec sierpnia lub we wrześniu poprosi szefów klubów rady miejskiej o spotkanie, którzy będą rozmawiać o weryfikacji systemu. - Wtedy będziemy znać odpowiedź na pytanie, czy można zmienić stawki - zapowiada prezydent.

 

Po rozstrzygniętych przetargach wiadomo, że pojawią się oszczędności dotyczące transportu śmieci. - Sam transport to ok. 30 proc. całości kosztów związanych z odpadami. Oszczędności w transporcie mogą sięgnąć do 30 proc. Będziemy się zastanawiać nad obniżką cen, ale nie można mówić o obniżeniu o 20 lub 30 proc. całej kwoty - mówi Andrzej Kosztowniak. Liczy, że "przez następne miesiące ustabilizuje się sytuacja związana z selekcją śmieci". - Trwa akcja informacyjna. Miasto nie robi tego na własne życzenie, ale z racji zapisów ustawowych. Wydaliśmy "ściągawki" jak mamy segregować śmieci. Liczę, że będzie zawieszona gdzieś na wewnętrznej stronie szafek naszych domów i będziemy zerkać na tę "ściągawkę" - marzy prezydent. Miasto przygotowało też tysiąc plakatów, które będą rozwieszane w klatkach bloków. 30 tys. ulotek trafi do właścicieli nieruchomości.

Magistrat podkreśla, że "nowy system gospodarki odpadami nie jest jasny". - Boję się, że segregacja śmieci w blokach i na osiedlach może być nierealna. Ustawa rządowa zmusza np. wspólnoty do wzajemnego dogadywania się, jak wyrzucać śmieci? Są takie wspólnoty, gdzie ustawienie choćby jednego pojemnika jest bardzo trudne - twierdzi Andrzej Kosztowniak.

Przypomnijmy: spółdzielnie mieszkaniowe wnioskują o przyjęcie opłat w przeliczeniu na osobę w gospodarstwie domowym. Czy jest na to szansa? - To trudne i raczej niemożliwe. Przyjęty przez nas sposób wydaje się dużo szczelniejszy. Nie mamy bowiem tzw. martwych dusz. To jest też pytanie, czy mieszkańcy -  płacąc od osoby -  zechcą płacić więcej? To nieprawda,  udawanie, że system "od osoby" jest zawsze sprawiedliwszy. W odczuciu osobistym, być może tak. Moim zdaniem, lepiej jest mieć system stabilny i tańszy, a nie rozchwiany i droższy - twierdzi prezydent Kosztowniak.

(raa)